wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 6

||Charlie||

-Zemsta będzie słodka. -powiedziała Perrie pod nosem, rozwieszając na szkolnych ścianach przerobione zdjęcie Malika. Oh, będzie słodka, będzie. Wszystko szło zgodnie z planem. Całe szczęście, że tak bardzo interesuję się informatyką. Nie miałam większego problemu z zhakowaniem kamer na szkolnych korytarzach. Idealnie. Szybko nam poszło z rozwieszeniem zdjęć. Gdy skończyłyśmy, zostało nam nawet trochę czasu na śniadanie. Gdy podeszłyśmy do lady po swoją porcję, starsza kucharka narzekała, że każdy już wziął i nie powinna nam dać, ale że nie chce, abyśmy chodziły głodne, w końcu nam dała należną porcję. Zajęłyśmy miejsca przy jednym z wolnych okrągłych stolików i zaczęłyśmy jeść niezbyt dobre śniadanie. Przyzwyczaiłam się już do średniej jakości posiłków. Da się przeżyć, jednak i tak jem tyle, aby zaspokoić podstawowe potrzeby mojego organizmu. Nie dałabym rady zjeść ani grama więcej ze względu na jego smak. Jedyne co mi tutaj smakuje to woda, nawet chleb jest nie dobry. Może przesadzam, cóż, mam delikatne kubki smakowe. Wiele osób zaczęło wychodzić ze stołówki. Malik i reszta jeszcze siedzieli. Na stołówce dało się usłyszeć z korytarza śmiechy osób, które już wyszły z niej. Czyżby śmieli się z geja Malika? Nasza gwiazda siedziała niczego nie świadoma przy stoliku i jadła powolnie czekoladowe chrupki z mlekiem. Oh, jeszcze będzie czas, aby się dowiedział. Razem z Perrie wyszłyśmy ze stołówki, a Zayn i jego znajomi zaraz po nas. Szłyśmy wolnym krokiem, aby móc zobaczyć co się zaraz stanie. Gdy Malik wyszedł na korytarz, śmiech uczniów stał się jeszcze głośniejszy. Wiadomo co było tego powodem.
-A im co tak do śmiechu? -spytał jak zwykle tym swoim aroganckim tonem Zayn. Oh, uwierz, mają ogromny powód do śmiechu.
-Nie wiem. -Niall, który szedł obok niego, wzruszył ramionami.
Nikt nie zwrócił mu uwagi, nikt nie zaczepił, nikt nie posłał opryskliwego komentarza. Każdy jedynie się śmiał, a Malik nie miał pojęcia, że to on jest powodem tych drwin.
-Zayn, spójrz. Oni się z tego chyba śmieją. -Liam podał mu zdjęcie, które cieszyło się dzisiaj ogromnym zainteresowaniem w tej szkole.
-Co to kurwa jest? -wrzasnął Malik na cały korytarz.
-Stary, mogłeś powiedzieć. Teraz boję się spać z Tobą w jednym pokoju. -odezwał się Louis, który śmiał się równie głośno, jak inni.
-Ja nie jestem gejem -krzyknął, a każdy na korytarzu spojrzał się na niego. Mina Zayn'a była bezcenna. Musiał czuć się poniżony, a zarazem wściekły. Wtedy zaczęły się szepty i wytykanie palcami. Oh, jak cudownie. Poczuje się tak, jak czuła się Perrie. Poczuje się gorszy, tak jak czułam się ja.
-Zemsta naprawdę jest słodka. -szepnęła do mnie Perrie, aby nikt jej nie usłyszał. Nikt nie mógł się dowiedzieć, że to my za tym stoimy. Malik stał zdezorientowany na korytarzu, nie wiedząc co powinien zrobić. Nawet jego „przyjaciele” się z niego śmiali. Rozejrzał się dookoła, szukając jakiejś deski ratunku. Zatrzymał swój wzrok na Pezz i z grobową miną do nas podszedł.
-Co to do cholery jest?! -krzyknął na dziewczynę, podając jej przerobione zdjęcie. Blondynka nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć. Wiedziałam, że w pewnym momencie spęka i zacznie panikować. Jej mina była bardzo przerażona. Musiał ingerować. Wzięłam od niej zdjęcie Zayn'a.
-Mój Boże, Zayn. -przyłożyłam dłoń do ust, udając zaskoczoną. -Nigdy nie spodziewałabym się tego po Tobie. Myślałam, że wolisz dziewczyny. Cóż, ale skoro wolisz chłopców, naprawdę nie musisz się ukrywać. Ja jestem bardzo tolerancyjna. Geje powinni mieć takie same prawa jak inni. Nie przejmuj się, to naprawdę nie jest nic złego. To nie twoja wina, że nim jesteś. Gejem trzeba się urodzić, nie miałeś na to wpływu. -mówiłam poważnym tonem, próbując powstrzymać się od śmiechu.
-Ty to zrobiłaś. -powiedział poważnym tonem w moją stronę.
-Jak możesz mnie oskarżać? Nie masz żadnych dowodów? -próbowałam udać oburzoną. Tym razem to Perrie zaczęła się śmiać.
-Co ja Ci takiego zrobiłem, że mnie tak nienawidzisz? Cały czas byłem dla Ciebie miły, chciałem się z Tobą umówić, a ty się na mnie mścisz? Wiesz ile dziewczyn chciałoby się ze mną umówić? Co z tobą jest nie tak? Czemu jesteś taka wredna? Każdy w tej szkole próbuje być dla Ciebie miły, a ty każdego odpychasz i ranisz. Czy w ogóle masz uczucia? -wykrzyczał te pytania w moją stronę. Wyglądał groźnie w tym momencie, jednak nie dla mnie. Kogo jak kogo, ale Zayn'a nigdy nie mogłabym się bać, nawet jeśli przystawiłby nabity pistolet do skroni.
-Uczucia? Nie nie mam. Już dawno się ich pozbyłam. -odpowiedziałam sarkastycznie, próbując aby mój śmiech brzmiał wiarygodnie. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w przeciwnym do niego kierunku, a zaraz za mną dreptała Perrie. Dziewczyna nie ustępowała mnie na krok. Gdzie byłam ja, tam i ona. To było trochę irytujące. Dasz palec, weźmie całą rękę... I dosłownie było tak teraz. Obiecałam jej zemstę na Maliku i dotrzymanie towarzystwa, ale nie przyjaźń. Ona to chyba trochę inaczej zinterpretowała. Nie lubiłam obtaczać się zbyt dużym gronem przyjaciół. Tak, zdecydowanie jestem typem samotnika. Mam jedynie Gemmę, która niestety nie może być przy mnie.
-Wkurzył się. -podsumowała Perrie zachowanie Zayn'a, kiedy zajęłyśmy miejsce w klasie.
-I co z tego? -wzruszyłam ramionami. Jakbym nie zauważyła, że był zły.
-Co z tego? Na to, że udało nam się! Zemściłyśmy się na nim! -mówiła podekscytowana. Przewróciłam oczami na jej zachowanie.
-Od początku wiedziałam, że nam się uda. Nie mogło być inaczej. Bądź trochę ciszej, bo się wyda. -szepnęłam w stronę blondynki, która od razu na moje słowa spoważniała. Cóż, przynajmniej myślałam, że to na moje słowa. Tak naprawdę do klasy wszedł nauczyciel od historii i zaczęła się nudna, a nawet bardzo nudna lekcja. Nie obchodziło mnie to, o czym opowiadałam pan Johnson. Wojna secesyjna jest jednym z najbardziej nudnych tematów. Co mnie obchodzą jacyś Amerykanie i ich historia? Wystarczy, że wiem kto to Lincoln, nie muszę wiedzieć więcej. Odwróciłam wzrok od tablicy i przeniosłam go na osobę Zayn'a. Miał mocno zaciśnięte usta, był zdenerwowany. Widziałam to. Jego oczy były znacznie ciemniejsze, niż kiedykolwiek wcześniej. Skąd wiem, jak wyglądają jego oczy? Niechętnie muszę przyznać, że trudno jest się powstrzymać przed nie obserwowaniem go. Tak samo jak teraz, nie, że chcę to robić czy coś... mi po prostu trudno jest się powstrzymać przed tym. Co mi dała ta zemsta? Właściwie to nic. Satysfakcję? Nie, to chyba nie to. Po co mi jakaś pieprzona satysfakcja? Ma mi to sprawić przyjemność, że Zayn jest wyśmiewany? Nie, wcale mi nie sprawia to przyjemności, a chyba jednak chodziło o to, że powinno sprawić przyjemność... Bo co jest fajnego w ranieniu ludzi? Nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia. Nie chcę ranić innych, ale to robię. Robię to, ponieważ oni mnie też ranią. Jestem mściwą osobą i nawet jeśli będę się zapierać, że tak nie jest, to i tak wyjdzie, że jestem mściwa. To chyba jedna z największych wad. Mama zawsze mnie za to karciła. Nie raz siedziałam na dywaniku u dyrektorki, za to, że coś zrobiłam jakiejś dziewczynie. Raz (kiedy Zayn grał ważną rolę w moim życiu) jakaś dziewczyna śmiała się z tego, że Malik jest muzułmaninem. Nie mogłam jej tego darować. To był szczyt chamstwa. Pod wpływem złości zaczęłam okładać ją pięściami i ciągnąć za włosy. Oczywiście ona nie była mi dłużna i obie wylądowałyśmy na ostrym dyżurze. Ja z rozwalonym łukiem brwiowym, a ona z prawdopodobnie złamanym nosem. Nie wiem czy na pewno był złamany, bo od razu po tym wydarzeniu zmieniła szkołę. A miałyśmy tylko 10 lat. Tylko 10 lat. Mój zły charakterek od dawna zaczął się ujawniać.
-Co ty robisz? -spytałam Perrie, gdy po zajęciach zaczęła iść za mną.
-Idę z Tobą? -odpowiedziała retorycznie.
-To widzę. Raczej powinnam spytać się po co to robisz? Czy nie wyraziłam się jasno, że idę się przejść? Nie powiedziałam, że idę z Tobą. Sama, rozumiesz? Sama, bez Ciebie. -tłumaczyłam jej jak przedszkolakowi, ale takiej jak jej inaczej się nie da. Cóż, nie jest zbyt mądra i nic na to nie poradzę. Ewards oburzona odwróciła się w przeciwną stronę i zostawiła mnie samą. Poszłam w kierunku tzw. skosu. Usiadłam na ławce i zaczęłam wsłuchiwać się w dźwięk szumiącej wody w stawie. Dzisiaj minęły dosłownie trzy lata odkąd nie ma ze mną mamy. To były ciężkie trzy lata, a następne na pewno nie będą lżejsze i nic na to nie poradzę. W tamtym momencie miałam ogromną ochotę zapalić. Zaczęłam grzebać w kieszeniach bojówek w celu znalezienia paczki fajek. Zamiast nich natknęłam się na maleńką paczuszkę, w której było kilka niewielkich, okrągłych, białych tabletek. Zaczęłam obracać ją w dłoniach i rozważać wszystkie za i przeciw. Ciągnęło mnie do nich i to bardzo. Uzależnienie – kolejna rzecz, na którą nic nie poradzę. To cud, że przeżyłam bez nich ponad dwa tygodnie. Wyjęłam jedną tabletkę i po raz kolejny dokładnie jej się przyjrzałam, wcześniej upewniając się, że nie ma nikogo w pobliżu. Przymknęłam oczy i połknęłam narkotyk. Zostało tylko czekać aż zacznie działać. Wolałam nie zostawać na zewnątrz, to zawsze kończyło się źle dla mnie. Kiedyś pod wpływem dragów zachciało mi się pływać, a że nie umiem tego robić, o mały włos się nie utopiłam. Nie chcę powtórki z rozrywki. Jak najszybciej znalazłam się w swoim pokoju, opadając w nim na niezbyt wygodne łóżko. Wpatrywałam się w sufit, a świat wokół mnie zaczął wariować. Odleciałam do odległej, dostępnej tylko dla mnie krainy. Co z tego, że pewnie zaraz do pokoju przyjdzie Eleanor, bo trzeba będzie pójść spać? To naprawdę nie miało znaczenia. W moim świecie nie ma żadnej Eleanor i jej przyjaciół. W moim świecie nie ma Zayn'a. Nie chcę go tu. To on spowodował, że znalazłam się w tym świecie. Nikt inny. Może jestem bezczelna, obwiniając go o to, ale nie dopilnował mnie. Kolorowo, wesoło, cudownie. Gdzie jestem? W bajkowym świecie, gdzie nie ma żadnych problemów. Każdy tu jest szczęśliwy. Tu widzę mamę. Jest ze mną. Uśmiecha się, tak ja zawsze. Przytula mnie. Nie, jednak nie. To nie jest przytulenie. Ona na mnie krzyczy. Mamo, czemu na mnie krzyczysz? Co ja Ci zrobiłam? Czemu potrząsasz mną? Co jest nie tak?
-Charlie? Halo? -moja cudowna kraina wraz z mamą zaczęła się oddalać, a zamiast niej pojawiła się nade mną twarz Zayn'a. Musiałam się nieźle naćpać, żeby go widzieć.
-Malik? Serio muszę Cię widzieć? -spytałam od niechcenia.
-Co się z tobą dzieje? -zadawał kolejne pytania. A po co mu to do wiadomości?
-A co ma się ze mną dziać? -właściwie to nic. Tylko jestem naćpana i widziałam mamę.
-Od pół godziny próbujemy z Eleanor do Ciebie dotrzeć, nie reagowałaś na nic, mówiliśmy do Ciebie, a ty nic, nawet El Cię spoliczkowała i nadal nic. Ty tylko leżałaś, patrzyłaś się w sufit i śmiałaś się sama do siebie. Nie wspominając już, że twoje źrenice były nienaturalnie ogromne. Czego się najarałaś, albo co brałaś?
-Nie ma szans, żebym się z Tobą podzieliła. -jeszcze głośniej zaczęłam się śmiać. Zayn zaczął coś do mnie mówić, jednak go zignorowałam. Poszłam do łazienki i liczyłam, że jak wyjdę, jego już nie będzie. Jednak się przeliczyłam...
-Mogą Cię za to wywalić. -zaczął swój wykład.
-I właśnie o to chodzi. Myślisz, że teraz się cykam, że ktoś się dowie? Wręcz przeciwnie, będę się cieszyć jeśli dowie się o tym dyrekcja i mnie wywalą. Jeszcze nie zauważyłeś, że nie chcę tu być?
-Zamiast ćpać, nie lepiej byłoby pójść do dyrektorki i powiedzieć, że to ty stoisz za tymi zdjęciami? -uniósł jedną brew do góry, co w jego przypadku, wyglądało bardzo seksownie, ale nie mogłam tak o nim myśleć. To były przyjaciel. Zasady...
-Wkopałabym tym Perrie. To nie ona chce wylecieć, tylko ja. Zresztą po co ja Ci się tłumaczę? -byłam naprawdę głupia. Mszczę się na nim, a teraz mu się zwierzam. Nielogiczne.
-Tak się zastanawiam po co ty się z nią przyjaźnisz? -odwrócił się w moją stronę, oczekując odpowiedzi.
-Ja się z nią nie przyjaźnę. To, że z nią rozmawiam, to nie znaczy, że od razu jesteśmy przyjaciółkami. -prychnęłam pod nosem. Perrie nie mogłaby być moją przyjaciółką. Jest trochę próżna.

-Tak czy inaczej, spędzasz z nią czas. Dobra, może nie potrzebnie nazywałem ją dziwką, ale ona wcale nie jest taka święta jak Ci się wydaje. Ona jest podła. Jeszcze się sama o tym przekonasz. No chyba, że szybciej stąd wylecisz. -powiedział, wychodząc z sypialni. Właściwie to gdzie była Eleanor? Zayn mówił, że przyszedł z nią do pokoju, a jak dragi przestały działać, był tylko Zayn w pokoju. Dziwne. Zresztą, nie ważne.


______________
hejhej :)
Jak wam się podoba naćpana Charlie? xD I ogólnie co sądzicie o jej osobie? Szczerze to FF jest dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Nigdy nie przedstawiałam głównej bohaterki od tej złej strony, a tutaj ciągle jest pokazywana zła strona Charlie. Mam nadzieję, że nie wychodzi mi to aż tak źle. Wgl ostatnio dostałam jakiegoś przypływu weny i jest tak, że dzień piszę DFM, następnego dnia Help Me, a trzeciego TORN i w taki o to sposób dość szybko powstają trzy opowiadania xD za jakiś czas dam tu link do TORN, ale jeszcze nie publikuję, więc poczekacie jeszcze trochę :)

~Emily xx

3 komentarze:

  1. Jejku, zakochałam się w tym ff <3
    Muszę przyznać, że rozdział jest świetny (jak zawsze, z resztą:))
    Muszę wiedzieć czy długo będziesz nas jeszcze trzymać w niepewności? xdd
    Bo już chce, żeby się Zen dowiedział, że to ta jego Charlie :3
    Czekam na nn :)
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm... będę was trzymać w niepewności do 10, albo 11 rozdziału jeszcze ;) miło, że podoba się <3

      Usuń
  2. Awwww *o*
    No kurde No ja chce kolejny rozdział <3
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń