wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 5

18.09.13 ||Charlie||

-Więc wymyśliłaś coś? -spytała się mnie Edwards po tygodniu od początku naszej znajomości.
-Masz jakieś zdjęcie, na którym się z nim całujesz? -odpowiedziałam jej pytaniem.
-Tak, ale po co Ci ono? -nie wiedziała jeszcze jaki wspaniały pomysł krążył po mojej główce.
-Zobaczysz. Po lekcjach przyjdę do twojego pokoju. -cwanie się do niej uśmiechnęłam i odeszłam od naszego stolika. Zanim wyszłam ze stołówki, kątem oka spojrzałam się na Zayn'a, który nie wiem czemu, obserwował mnie. Ugh... Co za palant! Nie ma u mnie szans. Poza tym nie mogłabym, nawet jeśli byłby najprzystojniejszym, albo ostatnim mężczyzną na świecie. Zasada. Nigdy nie zakocham się w przyjacielu, czy chociażby byłym przyjacielu. Miałam ostatnią lekcję, muzykę. Do dzwonka zostało kilka minut i część uczniów zaczęła się już schodzić do klasy. Standardowo zajęłam ostatnie miejsce w rzędzie przy oknie. Nie obchodziło mnie to, że należało już do kogoś. Jest teraz moje i tyle w temacie tego miejsca.
-Witam wszystkich. -nauczyciel wszedł do klasy równo z dzwonkiem, a zaraz za nim spóźnieni uczniowie czyli szanowny pan Malik i przyjaciele.
-Zajęła moje miejsce. -odezwał się dość głośno Zayn do młodego nauczyciela, wskazując na mnie palcem.
-I tak siedziałeś sam, ona też siedzi sama, co za problem, żebyś usiadł obok niej? -mówił od niechcenia mężczyzna. Widać było, że irytują go tego typu problemu.
-Ale... -zaczął mówić Malik, jednak nauczyciel mu przerwał.
-Albo siadasz z Charlie, albo siadasz na podłodze, albo wychodzisz z klasy i masz nieobecność. -machnął na niego ręką i usiadł za biurkiem, a Zayn spojrzał się na mnie i zmierzył mnie wzrokiem. Zrezygnowany podszedł do mojej ławki i usiadł na wolnym krzesełku tuż obok mnie. Odsunęłam się jak najdalej od niego, jakby miał mnie czymś zarazić, zresztą on zrobił podobnie.
-Jest jakiś chętny, aby zaśpiewać dzisiaj? -spytał się mężczyzna, rozglądając się po klasie. Od razu podniosło rękę wiele osób, ale ja do nich nie należałam. -Widzę, że wyjątkowo mamy mnóstwo chętnych, ale ja chciałbym posłuchać na początek pannę Parker. -swój wzrok zatrzymał na mnie.
-Ja nie śpiewam. -od razu zaprzeczyłam.
-To co tutaj robisz złotko? -cicho zaczął się chichotać.
-Wolę to niż tańce. -wyjaśniłam szybko mężczyźnie.
-Cóż, skoro jesteś na tych zajęciach, musisz zaśpiewać. Jeśli będzie aż tak źle, porozmawiam z dyrektorką, żeby przeniosła Cię na inne zajęcia. Z tego co wiem na dramie wszystkie miejsca są zajęte, ale może uda się wcisnąć jedną osobę, jak ładnie się poprosi, a teraz śpiewać. -puścił do mnie oczko, a ja zrezygnowana wstałam od stolika i poszłam na przód klasy. -Jeśli chcesz, mogę zagrać Ci coś na gitarze, albo pianinie. -zaproponował, gdy stałam już przy tablicy.
-Zna pan melodie do Kodaline – all I want? -spytałam się mężczyzny.
-Tego niestety nie znam. -od razu zaprzeczył, a ja zaczęłam rozmyślać co innego mogłabym zaśpiewać.
-Ja znam, mogę jej zagrać. -nagle odezwał się blondyn, który jak się nie mylę, miał na imię Niall.
-W porządku Niall, masz moją gitarę. -czyli się nie myliłam. Blondyn zaczął grać melodię, a ja zaczęłam śpiewać pierwsze słowa. To moja jedna z ulubionych piosenek.
(…)
See you brought out the best of me /Widzisz wyciągnąłeś ze mnie to co najlepsze
A part of me I've never seen /Część, której nigdy nie widziałam
You took my soul and wiped it clean /Wziąłeś moją duszę i wytarłeś ją do czysta
Our love was made for movie screens /Nasza miłość nadaje się na scenariusz
(…)
I'll find somebody /Znajdę kogoś
Like You /Takiego jak ty

Czułam, że śpiewam tą piosenkę o mojej przyjaźni z Zayn'em, mimo że piosenka była o miłości. Nasza przyjaźń w przenośni nazywana była miłością. To wszystko przez niego. Przez niego spadłam na samo dno. To on mnie wepchnął w to gówno. Nikt inny, tylko on. Zabrał to co najlepsze.
-Nie rozumiem panno Parker, czemu uważasz, że nie śpiewasz. Masz przepiękną barwę głosu, nie fałszujesz. -zaczął wychwalać mnie nauczyciel, a ja wywróciłam oczami.
-Po prostu nie śpiewam. -odpowiedziałam mu, siadając w ławce obok Zayn'a.
-Ja mówie prawdę. Dobrze Ci to wychodzi. Swoją drogą brzmisz jak damska wersja Louis'a. -powiedział, cicho cichocząc, na co się lekko skrzywiłam.
-Jeszcze może wyglądam jak on? -odpowiedziałam ironicznie niezbyt odpowiednim tonem, jak powinnam odzywać się do nauczyciela, ale wkurzył mnie. Nie chciałam być porównywana do żadnego z tych idiotów.
-W sumie to z wyglądu też jesteście podobni. Jesteście może jakoś spokrewnieni? -jej, ale on był dociekliwy. Jeszcze tego brakowało, abym była spokrewniona z Tomlinsonem...
-To by była zbyt ryzykowne, proszę pana. Wystarczy, że Liam jest jej kuzynem. -zaśmiał się Louis, a ja wolałam tego nie komentować. Liam nie był moim kuzynem.
Przez resztę lekcji nie uważałam szczególnie. Kilka osób śpiewało, inni rozmawiali po cichu, a ja siedziałam w ławce z Malikiem, który bazgrał coś w zeszycie, a ja stukałam długopisem w blat ławki. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, szybko wstałam od ławki i skierowałam się do wyjścia, trącając barkiem Malika.
-Mogłabyś uważać? -wrzasnął za mnie wielki książę Zayn.
-Nie, nie mogłabym. -odpowiedziałam mu ironicznie i odwróciłam w stronę drzwi, jednak on złapał mnie za nadgarstek i pociagnął w swoją stronę.
-Masz szczęście, że jesteś taka ładna, bo inaczej nie byłbym dla Ciebie taki miły. A to, że jesteś niegrzeczna, jeszcze bardziej mnie pociąga. Zobaczysz, że jeszcze będziesz moja. -wyszeptał niskim, zachrypniętym głosem wprost do mojego ucha, co muszę przyznać, podobało mi się. Lubiłam niegrzecznych chłopców i cóż... Zayn taki był. Ale nie mogłam mu ulec. Zasada. Gdyby kiedyś nie był moim przyjacielem, mogłabym z nim być, ale był, więc nie mogę. Położyłam delikatnie dłonie na jego klatce piersiowej, aby go zmylić. Delikatnie uśmiechnęłam się w jego stronę, po czym z całej siły odepchnęłam go od siebie i odeszłam. Jego mina była cudowna. Nie mogłam powstrzymać cichego chichotu. Od razu skierowałam się do swojego pokoju, z którego wzięłam laptopa i nie zwracając uwagi na Eleanor rozwaloną na jej łóżku, chciałam opuścić to pomieszczenie.
-Gdzie idziesz? -spytała się, podnosząc na łokciach do góry.
-Do Perrie. -odpowiedziałam obojętnie. Nie przepadałam za całą ich bandą, wolałam trzymać się od nich z daleka. Są fałszywi.
-Ah, ok. Charlie, ja wiem, że możesz nas nie lubić za Perri, ale to Zayn'a wina, nie nasza. My wolimy z nim nie dyskutować. On i tak robi jak chce, a jak ktoś mu się stawia, jest zły. -zaczęła mówić Eleanor, a mi nie mieściło się w głowie, że Zayn aż tak bardzo się zmienił.
-Jasne, coś jeszcze? -spytałam się ironicznie, chcąc jak najszybciej uwolnić się z jej towarzystwa.
-Perrie nie jest taka, jak Ci się wydaje. Każdy kto miał z nią do czynienia, żałował, że się z nią zadawał. Z nią jest tak, że jak dasz jej palec, ona weźmie całą rękę, tylko pewnie zauważysz to trochę za późno. -taa, a co ona może o tym wiedzieć? Nie zna jej.
-Nie znasz jej. -powiedziałam na głos swoje myśli.
-Znam Perrie lepiej niż ty. Przyjaźniłam się z nią, dopóki nie zaczęła przystawiać się do Louis'a. Perrie była słaba z chemii, a że Lou dobrze radził sobie z tego przedmiotu, poprosiłam go, aby jej pomógł. Skończyło się tak, że próbowała zaciągnąć go do łóżka, a potem zrobiła wielką dramę, że Louis chciał ją zgwałcić. -wytłumaczyła mi, a ja nie chciałam jej dłużej słuchać.
-Nie mam chłopaka, więc nie zaciągnie go do łóżka. -powiedziałam, wychodząc z pokoju, który muszę dzielić z panną Calder. Od razu skierowałam się do pokoju Edwards. Ta to ma szczęście, że dostała sama pokój. Mało kto takie miał. Zwykle pokoje były dwuosobowe, a niektóre trzyosobowe. Weszłam do jej pokoju bez pukania. Perrie stała na balkonie i kończyła palić szluga. Jest chyba jedyną, która nie cyka się tego robić na pokojowym balkonie. Dyrektorka dobrze wie, że to robi, ale nic jej nie powie, ponieważ rodzice Edwards podobno są bogaci i dużo kasy wkładają w tą szkołę.
-Masz to zdjęcie? -spytałam się blondynki, która zamykała za sobą drzwi balkonowe.
-Jasne, patrz. -pokazała mi ekran swojego laptopa. Od razu wzięłam od niej komputer i przesłałam to zdjęcie na swój.
-To bierzemy się do pracy. -chytrze się uśmiechnęłam i wzięłam do pracy. Pierwsze co, to włączyłam program graficzny. Wymazałam ze zdjęcia Perrie i zamiast niej, podstawiłam tam jakiegoś chłopaka. Dokonałam jeszcze kilka poprawek, aby zdjęcie wyglądało wiarygodnie. Końcowy efekt był powalający. Zayn wyglądał, jakby całował się z chłopakiem. Pokazałam blondynce ekran, która otworzyła szeroko buzię ze zdziwienia.
-O mój Boże. Wygląda jakby naprawdę całował się z tym chłopakiem. -przyłożyła dłonie do ust z niedowierzania.
-Ma się ten talent. -zaczęłam przechwalać się moimi zdolnościami graficznymi. Nie takie rzeczy się robiło... Przerobienie takiego zdjęcia to pikuś.
-Ale co my z tym robimy? -spytała nadal nie rozumiejąc mojego pomysłu.
-Działa Ci ta drukarka? -wskazałam na urządzenie, które stało na parapecie, na co Perrie kiwnęła głową. Wydrukowałyśmy mnóstwo kopii tego zdjęcia.
-Jutro rano, zanim zaczną się zajęcia, musimy porozklejać te zdjęcia w całej szkole. -wytłumaczyłam dziewczynie, na co ona szeroko się uśmiechnęła.
-Zemsta będzie słodka. -wyszczerzyła się z satysfakcji.
-Aż Zayn się porzyga od tej słodkości. -dodałam, cicho się śmiejąc. Był to „szatański” śmiech. Czasami jestem podła dla ludzi, ale tylko wtedy, gdy zasłużą sobie na to. Zayn zasłużył.
-Właściwie to czemu ty chcesz się na nim zemścić? -spytała się blondyna.
-Po prostu go nie lubię. Nie ma szacunku do wielu osób, więc czemu mam być dla niego miła? -nie mogłam jej powiedzieć prawdziwego powodu. To sprawa między mną, a Zayn'em. Nikt nie musi wiedzieć. Nawet Zayn nie wie. Więc czemu Perrie miała wiedzieć?
-Charlie, nie sądzisz, że to będzie zbyt ryzykowne? W szkole są kamery, co jeśli ktoś dowie się, że to my? Będziemy miały przechlapane. -Pezz zaczęła się cykać.

-O nic się nie martw. Wszystko będzie dobrze. Musisz jutro darować sobie śniadanie. Jak wszyscy zaczną się zbierać na stołówce, spotykamy się w hallu. -powiedziałam do blondynki, gdy opuszczałam jej pokój. Już nie mogę się doczekać jutrzejszego poranka. Pierwszy raz mam tak dużą ochotę, obudzić się wcześnie rano, a to tylko z powodu zemsty na Maliku.



____________________

No to już mniej więcej wiecie jaka będzie zemsta, a szczegóły w następnym rozdziale! Tak wgl to cześć wam wszystkim! Co u was słychać? Jak wakacje? Ja siedzę w domu i kiszę się przed komputerem xD od czasu do czasu wychodzę na rower z koleżanką, jakieś tam sesje zdjęciowe umówione, ale w większości siedzę i się nudzę. Na szczęście na początku sierpnia jadę do Gdańska (nawet nie wyobrażacie się jak bardzo się cieszę z tego powodu!). No to w sumie tyle z tej notki będzie. Życzę wam udanych wakacji kochani (tak wiem, powinnam to napisać 2 tyg temu, ale zapomniałam xD)
To do następnego! <3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

4 komentarze:

  1. Sprawdzam, nie, nie to nie możliwe, oki, więc sprawdzam jeszcze raz! Znowu mam omamy, chyba wakacje mi szkodzą! Dobra trzecia, czyli ostania próba, ach to naprawdę nowy rozdział! Och, jaka jestem cała w skowronkach, mogą to czytać!
    Zemsta? Wow, super pomysł ciekawe jak rozwiniesz ten wątek i kiedy Malik domyśli się, że ta Charlie to jego mała koleżanka z dzieciństwa. Tego momentu to z pewnością się nie mogę doczekać!
    Dobra ja już nie przeciągam i idę spać!
    Życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, kocham <3
    Nie mogę się doczekać, aż Zayn w końcu się dowie, że Charlie to ta jego Charlie xD
    Czekam na next!!
    Życzę weny :**
    Pozdrawiam xx
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Awards! Więcej u mnie ble ble ble XD http://you-are-dead-anyway.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń