11.09.13 ||Charlie||
Kto jest takim idiotą, aby budzić
mnie o tak wczesnej porze? Na prawdę gratuluję odwagi tej osobie...
Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Szybko
zaciągnęłam na odsłonięte ramiona cienką bluzę i otworzyłam
drzwi. Za nimi stał nie kto inny, jak Styles.
-Czy Ciebie do końca pojebało, że
mnie obudziłeś? -krzyknęłam w stronę uśmiechniętego chłopaka.
-Spokojnie kochanie, złość piękności
szkodzi. Przyszedłem pożyczyć od Ciebie prostownicę. -wyjaśnił
mi, jeszcze szczerzej się uśmiechając.
-Po jaką cholerę jest Ci prostownica?
-o tak wczesnej godzinie nic dla mnie nie było zrozumiałe.
-Przecież powiedziałaś mi, że jeśli
wyprostuję włosy, przez dzień będziesz mogła być moją
dziewczyną. -powiedział niemalże dumnie z tego powodu. Ugh,
myślałam, że nie weźmie sobie tego na poważnie. Niechętnie
podeszłam do mojej walizki, której jeszcze nie rozpakowałam i
wyciągnęłam z niej urządzenie, po czym podałam je chłopakowi.
-Pomożesz mi? -spytał z nadzieją w
głosie.
-Jak muszę... -odpowiedziałam
niechętnie. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że nie ma Eleanor
w pokoju.
-Gdzie jest Eleanor? -spytałam się
Harr'ego, który podłączał prostownicę do kontaktu.
-Pewnie u Louis'a. Zawsze do niego
przed śniadaniem chodzi. Właściwie to czemu ty jesteś jeszcze w
pidżamie? Zaraz jest śniadanie. -Hazz dziwił się moim ubiorem.
Spojrzałam się na zegarek i była 7:45.
-Przecież jest dopiero 7:45. O tej
porze normalnie ludzie śpią. -mówiłam, próbując powstrzymać
ziewanie. Tak bardzo chciało mi się spać.
-O ósmej jest śniadanie, a o
dziewiątej zajęcia. Nikt już o tej porze nie śpi. -wytłumaczył
mi spokojnie, a ja coraz bardziej nienawidziłam tej szkoły.
-Całe szczęście, że nie jem
śniadań. -mruknęłam pod nosem i wzięłam się za prostowanie
czupryny chłopaka. Było to naprawdę trudne! Gdy udało mi się
wyprostować jego niesforne loki, z trudem powstrzymałam się od
śmiechu.
-I jak? -spytał, próbując pójść
do mojej łazienki i obejrzeć się w lustrze.
-Jesteś piękny, nie masz potrzeby
oglądać się w lustrze kochanie. -próbowałam go wkręcić, co
najwidoczniej mi się udało.
-Tak myślisz? -spytał z nadzieją w
głosie.
-No jasne. -chciałam brzmieć jak
najbardziej wiarygodnie. Uwielbiam wrabiać ludzi.
-Zaraz musimy iść na stołówkę.
Radziłbym Ci się przebrać. -ponownie zwrócił uwagę na mój
strój. Ugh, całkowicie zapomniałam, że jestem w pidżamie. Od
razu rzuciłam się do walizki i zaczęłam w niej szukać jakiejś
pary jeansów i mojej ulubionej szarej koszuli w kratkę. Gdy
znalazłam wybrane ubrania, poszłam do łazienki trochę się
ogarnąć. Ubrałam wybrany zestaw i doprowadziłam swój wygląd do
porządku. Proste włosy zostawiłam rozpuszczone, a ślady po
niewyspaniu zakryłam musem pod oczy. Zanim wyszłam z Harry'm na
stołówkę, założyłam w pośpiechu granatowe vansy. Gdy tylko
wyszliśmy z pokoju, Hazz złapał mnie za rękę. No tak, przecież
dzisiaj jestem jego dziewczyną... Ale ja jestem głupia, że to
wymyśliłam, choć z drugiej strony nie mogę się doczekać, aż
Styles swoją fryzurą zrobi z siebie pośmiewisko przed całą
szkołą. Harry zaprowadził mnie do stolika, gdzie siedzieli już
jego znajomi.
-Pod żelazko wpadłeś? -Niall zadrwił
z jego wyglądu.
-Dokładniej to pod prostownicę.
-pochwalił się Styles. Najwidoczniej nie wyczuł sarkazmu blondyna.
-Po co to zrobiłeś? -tym razem
pytanie zadał Mulat, który był chyba tak samo zaspany jak ja.
-Charlie mnie o to poprosiła.
Powiedziała, że jeśli wyprostuję włosy, będzie moją
dziewczyną. -wszystko im wypaplał, a ja miałam ochotę coś mu
zrobić.
-On coś sobie ubzdurał. -próbowałam
odkręcić jego słowa. Narobiłabym sobie niezłego obciachu, gdyby
ktoś mnie z nim zobaczył...
-Przecież powiedziałaś, że...
-próbował postawić na swoim, jednak nie dałam mu dojść do
słowa.
-Nie przypominam sobie, żebym Ci coś
mówiła. Przyszedłeś rano do mojego pokoju i chciałeś, żebym
wyprostowała Ci włosy, więc to zrobiłam. -odpowiedziałam
chłopakowi bez zbędnych emocji w głosie. Jego mina była bezcenna.
Wiedział, że ze mną nie wygra.
-Charlie, nic nie jesz? -spytała się
Eleanor, spoglądając na mój pusty talerz.
-Nie, nie jestem głodna. -szybko
odpowiedziałam dziewczynie. Ona i Danielle wydawały się naprawdę
w porządku osobami. Może nie miałam zamiaru wdawać się w żadne
przyjaźnie, ale mogłam je bliżej poznać, przynajmniej dla nich
zamierzałam być tutaj miła.
-Odchudzasz się? -Mulat dokładnie
przyjrzał się mojej figurze, co bardzo mnie wkurzyło. Nie cierpię,
gdy ktoś wspomina coś na temat mojego wyglądu.
-Nie sądzę, żeby powinno Cię to
interesować. -rzuciłam w stronę chłopaka, po czym wstałam z
krzesła i odeszłam od ich stolika. Od razu poszłam do pokoju.
Spojrzałam się na dość spore lustro, które wisiało na ścianie
w pokoju. Podciągnęłam bluzkę do góry i spojrzałam się na swój
brzuch. Wolną ręką przejechałam po nim. Nie lubiłam go, tak samo
bardzo jak moich ud i łydek. Nie lubiłam swojego wyglądu. Nic w
nim mi się nie podobało. Za gruby brzuch, za grube uda i łydki, za
długi nos, za duże usta, za jasna skóra, za bardzo pulchne
policzki. Do ideału brakuje mi bardzo daleko. Nie chciałam o tym
myśleć. Musiałam się czymś zająć. Do zajęć zostało jeszcze
trochę czasu, więc postanowiłam się rozpakować. Niezbyt równo
ułożyłam ubrania w szafie, które były w większości w ciemnych
kolorach. Może ona i tak mnie nie widzi, ale nie potrafiłam nosić
kolorowych ubrań, mam jeszcze szacunek do własnej matki, właściwie
to ona jest jedyną osobą, do której mam szacunek i w dodatku
martwą. Ten ostatni wyraz wyjaśnia, czemu noszę ciemne rzeczy.
-Wszystko w porządku Charlie? -do
pokoju weszła Eleanor, której nie chciałam w tym momencie widzieć,
tak samo jak każdej innej osoby.
-Taa, jak najbardziej. -sztucznie się
do niej uśmiechnęłam i zaczęłam wkładać potrzebne książki do
torby. Może to dla innych wydawać się dziwne, ale lubię się
uczyć. To bardzo się kontrastuje z moim stylem życia. Właściwie
to niezupełnie lubię się uczyć. Wiedza łatwo wchodzi mi do
głowy, a nad książkami nie siedzę za dużo. Może właśnie to
jest powodem, że bez większych trudności dostaję trójki i
czwórki,a pewnie gdybym się trochę pouczył miałabym szansę na
piątki, ale cóż, mam ciekawsze rzeczy do robienia.
-W tym idziesz na zajęcia? -Eleanor
zlustrowała mnie wzrokiem, gdy chciałam wyjść z pokoju.
-Tak, coś nie tak w moim ubiorze?
-spytałam się ironicznie. Jakoś nigdy nikt nie czepiał się o
moje ubrania. Starałam ubierać się modnie, aby nie robic z siebie
pośmiewiska, więc nie rozumiałam jej zachowania.
-Nie, naprawdę podobają mi się twoje
ubrania, ale w tej szkole na zajęcia trzeba nosić koszule i
spódniczki. -wyjaśniła mi, dopinając ostatnie guziki swojej
błękitnej, dokładnie wyprasowanej koszuli.
-Koszule mam, a spódniczki za nic nie
założę. -cóż, może luźną koszulę też zaakceptują? A jeśli
nie, to już ich problem. Spódnicy, nawet jeśli by mi grozili, nie
założę.
-Oh, ok. -brunetka chyba nie chciała ze
mną dyskutować, ale w sumie to dobrze. Gdyby zaczęła dalej się
czepiać, pewnie nakrzyczałabym na nią, ponieważ irytuje mnie tego
typu zachowanie. To moja sprawa jak wyglądam i nikt nie powinien
zwracać na to uwagę.
Gdy weszłam do klasy, większość
miejsc było już zajęte. Usiadłam w ostatniej, pustej ławce w
rzędzie przy oknie. Wyjęłam książkę i zeszyt do matematyki.
Akurat ten przedmiot miała prowadzić moja nowa wychowczyni. Miałam
tylko nadzieję, że nie będzie to 50-letnia stara panna z kilkoma
kotami, która wyładowuje swoją złość za nudne i nieudane życie
na uczniach. Gdy zadzwonił dzwonek, niemalże wszystkie miejsca były
pozajmowane. Jedynie koło mnie i koło innej dziewczyny było wolne.
Przyjrzałam się jej. Miała blond włosy, które można by było
podciągnąć pod platynę. Czerwień jej szminki bardzo
kontrastowała się ze śnieżnobiałą koszulą. Była ładna,
aczkolwiek według mnie miała za dużo makijażu. Bez problemu
mogłam zauważyć, że miała cienką warstwę fluidu na całej
twarzy mimo, że dziewczyna siedziała w rzędzie przy ścianie, a ja
przy oknie. Ciekawiło mnie czemu siedzi sama. Miałam ochotę ją
poznać. Przestałam się na nią patrzeć i zlustrowałam wzrokiem
całą moją nową klasę. Wtedy zdałam sobie sprawę, że większość
osób się patrzy w moją stronę i coś szepcze. Na bank mnie
obgadywali. Dopiero, gdy jakaś kobieta, która zapewne była
nauczycielką, weszła do klasy, zapanowała grobowa cisza. Wbrew
moim wyobrażeniom, kobieta miała max 30 lat, nie mogła mieć
więcej, chyba, że tak dobrze się trzyma. Rozejrzała się po
klasie i zatrzymała swój wzrok na mnie.
-Witam was po weekendzie. Mam nadzieję,
że miło go spędziliście. -odezwała się łagodnym głosem
kobieta. -Na pewno zauważyliście, że mamy nową uczennicę w
klasie. Charlotte, mogłabyś wstać i coś nam o sobie opowiedzieć?
-kobieta delikatnie się do mnie uśmiechnęła, a ja niestety
musiałam się podnieść. Krzesło wydało zdecydowanie za głośny
dźwięk, gdy go odsuwałam. Wszystkie pary oczu w tej klasie, były
zwrócone na mnie.
-Więc umm... jestem Charlie, mam 17
lat i jestem z Londynu. -opowiedziałam po krótce historię „mojego
życia”.
-Coś więcej powiedz Charlie. Czym się
interesujesz? -odezwała się kobieta, gdy chciałam już usiąść.
-Niczym się nie interesuję.
-odpowiedziałam krótko nauczycielce, która wzrokiem przejechała
po mojej osobie od góry do doły i zmarszczyła czoło.
-Czemu nie jesteś ubrana, jak inne
uczennice? To, że jest to twój pierwszy dzień, nie znaczy, że nie
musisz przestrzegać regulaminu. -niestety musiała zwrócić uwagę
na mój ubiór. A było już tak pięknie...
-Przepraszam, zapomniałam wziąć z
domu. Jak tylko wrócę do domu na weekend, wezmę ze sobą.
-zrobiłam maślane oczka i wcisnęłam jej tani kit.
-W porządku, rozumiem. -najwidoczniej
kobieta uwierzyła. -To teraz sprawdzę listę. -nauczycielka zajęła
się sprawdzaniem listy. Czytała po kolei alfabetycznie nazwiska
osób, których nawet nie znałam. -Zayn Malik. -wyczytała nazwisko,
na które serce mi zamarło. Rozejrzałam się po klasie i
zatrzymałam swój wzrok na Mulacie, który powiedział „obecny”
przy tym nazwisku. Jak to możliwe, że to ON? I czy to w ogóle
możliwe, że to TEN Zayn Malik? Że to MÓJ Zayn? Czy to inny Zayn
Malik? Co ON tutaj robi? ON mieszkał w Bradford, więc jakim cudem
znalazł się w jeszcze większej dziurze niż bradford 50 km od
Londynu?
-Charlotte Parker? -z moich rozmyśleń
wyrwał mnie donośny głos wychowawczyni.
-Słucham... to znaczy obecna. -po
chwili się poprawiłam, gdy zdałam sobie sprawę, co ta kobieta
właściwie ode mnie chce.
-Czemu nie uważasz na lekcji? -spytała
się poważnym głosem.
-Przepraszam, zamyśliłam się.
-próbowałam się jakoś wytłumaczyć. Ona jedynie skinęła głową
i dalej wzięła się za sprawdzanie listy, a ja wróciłam do
obserwowanie Mulata. Dużo rzeczy wskazywało na to, że jest to TEN
Zayn. Kolor oczu – taki sam. Fryzura – taka sama, tylko, że
nieco dłuższa. Uśmiech – taki sam. Kości policzkowe -takie
same. Na i oczywiście imię i nazwisko również się zgadza. To
musi być TEN Zayn. Pierwsze co mi przyszło na myśl, to jak teraz
wyglądają jego zęby. Najbardziej utkwiło mi w pamięci to, że
kiedy się poznaliśmy, miał śmieszne przerwy między zębami.
Zawsze się z nich śmiałam, a potem on udawał obrażonego, choć
naprawdę również się z nich śmiał. Zayn siedział z Liam'em,
moim niby kuzynem. Szeptali coś między sobą, więc gdy otwierał
usta, aby wypowiedzieć jakiś wyraz, mogłam zobaczyć jego zęby.
Nie było tam śladu po śmiesznych przerwach. Zamiast nich był
rządek prostych, śnieżnobiałych zębów. Jeszcze raz zlustrowałam
wzrokiem jego osobę. W życiu nie pomyślałabym, że wyrośnie z
niego taki przystojniak. Założę się, że nie jedna wzdycha na
jego widok. No i na pewno jest łamaczem serc, co właściwie
uświadomili mi jego koledzy przy pierwszym spotkaniu z Zayn'em. Nie
należy chyba do najgrzeczniejszych osób. Bo kto grzeczny ma tatuaże
i pali? To do niego nie podobne. Pamiętam, że uciekał od dymu
tytoniowego i był przeciwny wszystkim używkom. Jak to możliwe, że
mój Zayn jest teraz jaki jest? Trudno to pojąć. Dziwne, zawsze był
grzecznym chłopcem. Przynajmniej zawsze w latach, kiedy go znałam...
Właśnie, znałam... Co ja sobie myślę? Że teraz będzie wszystko
między nami dobrze, jak gdyby nigdy nic się nie stało? Jakbyśmy
się ostatnio widzieli wczoraj, a nie 6 lat temu? Jakby mnie nie
wystawił? Nie. On nawet mnie nie poznał. Na pewno mnie nie poznał.
Nie próbowałby mnie poderwać, gdyby wiedział, że ja jestem TĄ
Charlie. Nawet jeśli celowo wtedy nie przyszedł, bo może miał
dość przyjaźni ze mną, nie podrywałby mnie. Mieliśmy zasadę.
Ale on nie wie, że jestem TĄ Charlie. Łamie ją nieświadomie. Ale
ja jej nie złamię. Nigdy. Mam szacunek do tego co było między
nami, nawet jeśli, że jestem jakąś tam Charlie Parker, a nie
Charlie Carter, z którą się kiedyś przyjaźnił.
_______________
3 rozdział za nami, co o nim powiecie? Kochani, bardzo proszę was o komentarze. Jestem niemalże pewna, że czyta to opowiadanie więcej niż 2 osoby (obserwatorów jest 6!).
Więc tak duuużo komentarzy - rozdział o kilka dni wcześniej niż w rozpisce po lewo :)
OMG<3<3<3
OdpowiedzUsuńZakochałam sie w tym blogu.
I powarznie jebLam, gdy wpisałan w google: Harry Styles z prostymi włosami.
Haha, aż zapisać musiałam. Tak... Niepodobnie. Loczki dodają uroku ^^
Co do rozdziału... Zayn nie zareagował na nazwisko...? A może o tym gadał z Lee. Ah..<3
Zayn nie zareagował bo ta Charlie z którą się przyjaźnił miała na nazwisko Carter a nie Parker. Nie wie że to jedna ta sama osoba :)
UsuńOjejku.. to jest boskie :) x
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next'a ;-)
Również nie mogę się doczekać kiedy w końcu Zayn ogarnie, że Charlie to ta Charlie xDD
@Kwiatkowska04
Do zobaczenia 09.07 :)
Wiesz aniołku, że jestem Twoją największą fanką i czytam wszystko co piszesz (pomimo, że nie zawsze komentuję). Kocham MTF i DFM, ale coś mi się wydaje, że Help Me podbijesz moje serce jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńI po prostu kocham Cię jeszcze bardziej za Harrego z prostymi włosami, który jej tak bardzo uwierzył, że nawet nie spojrzał w lustro lmao.
Twoja @LouehAndHarreh
To opowiadanie zapowiada się swietnie.. Podoba mi się jak na razie wszystko :** Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.. Mam nadzieję że będą się one pojawiać regularnie.. Życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuń