||Charlie||
-Zemsta będzie słodka. -powiedziała
Perrie pod nosem, rozwieszając na szkolnych ścianach przerobione
zdjęcie Malika. Oh, będzie słodka, będzie. Wszystko szło zgodnie
z planem. Całe szczęście, że tak bardzo interesuję się
informatyką. Nie miałam większego problemu z zhakowaniem kamer na
szkolnych korytarzach. Idealnie. Szybko nam poszło z rozwieszeniem
zdjęć. Gdy skończyłyśmy, zostało nam nawet trochę czasu na
śniadanie. Gdy podeszłyśmy do lady po swoją porcję, starsza
kucharka narzekała, że każdy już wziął i nie powinna nam dać,
ale że nie chce, abyśmy chodziły głodne, w końcu nam dała
należną porcję. Zajęłyśmy miejsca przy jednym z wolnych
okrągłych stolików i zaczęłyśmy jeść niezbyt dobre śniadanie.
Przyzwyczaiłam się już do średniej jakości posiłków. Da się
przeżyć, jednak i tak jem tyle, aby zaspokoić podstawowe potrzeby
mojego organizmu. Nie dałabym rady zjeść ani grama więcej ze
względu na jego smak. Jedyne co mi tutaj smakuje to woda, nawet
chleb jest nie dobry. Może przesadzam, cóż, mam delikatne kubki
smakowe. Wiele osób zaczęło wychodzić ze stołówki. Malik i
reszta jeszcze siedzieli. Na stołówce dało się usłyszeć z
korytarza śmiechy osób, które już wyszły z niej. Czyżby śmieli
się z geja Malika? Nasza gwiazda siedziała niczego nie świadoma
przy stoliku i jadła powolnie czekoladowe chrupki z mlekiem. Oh,
jeszcze będzie czas, aby się dowiedział. Razem z Perrie wyszłyśmy
ze stołówki, a Zayn i jego znajomi zaraz po nas. Szłyśmy wolnym
krokiem, aby móc zobaczyć co się zaraz stanie. Gdy Malik wyszedł
na korytarz, śmiech uczniów stał się jeszcze głośniejszy.
Wiadomo co było tego powodem.
-A im co tak do śmiechu? -spytał jak
zwykle tym swoim aroganckim tonem Zayn. Oh, uwierz, mają ogromny
powód do śmiechu.
-Nie wiem. -Niall, który szedł obok
niego, wzruszył ramionami.
Nikt nie zwrócił mu uwagi, nikt nie
zaczepił, nikt nie posłał opryskliwego komentarza. Każdy jedynie
się śmiał, a Malik nie miał pojęcia, że to on jest powodem tych
drwin.
-Zayn, spójrz. Oni się z tego chyba
śmieją. -Liam podał mu zdjęcie, które cieszyło się dzisiaj
ogromnym zainteresowaniem w tej szkole.
-Co to kurwa jest? -wrzasnął Malik na
cały korytarz.
-Stary, mogłeś powiedzieć. Teraz
boję się spać z Tobą w jednym pokoju. -odezwał się Louis, który
śmiał się równie głośno, jak inni.
-Ja nie jestem gejem -krzyknął, a
każdy na korytarzu spojrzał się na niego. Mina Zayn'a była
bezcenna. Musiał czuć się poniżony, a zarazem wściekły. Wtedy
zaczęły się szepty i wytykanie palcami. Oh, jak cudownie. Poczuje
się tak, jak czuła się Perrie. Poczuje się gorszy, tak jak czułam
się ja.
-Zemsta naprawdę jest słodka.
-szepnęła do mnie Perrie, aby nikt jej nie usłyszał. Nikt nie
mógł się dowiedzieć, że to my za tym stoimy. Malik stał
zdezorientowany na korytarzu, nie wiedząc co powinien zrobić. Nawet
jego „przyjaciele” się z niego śmiali. Rozejrzał się dookoła,
szukając jakiejś deski ratunku. Zatrzymał swój wzrok na Pezz i z
grobową miną do nas podszedł.
-Co to do cholery jest?! -krzyknął na
dziewczynę, podając jej przerobione zdjęcie. Blondynka nie
wiedziała, co powinna odpowiedzieć. Wiedziałam, że w pewnym
momencie spęka i zacznie panikować. Jej mina była bardzo
przerażona. Musiał ingerować. Wzięłam od niej zdjęcie Zayn'a.
-Mój Boże, Zayn. -przyłożyłam dłoń
do ust, udając zaskoczoną. -Nigdy nie spodziewałabym się tego po
Tobie. Myślałam, że wolisz dziewczyny. Cóż, ale skoro wolisz
chłopców, naprawdę nie musisz się ukrywać. Ja jestem bardzo
tolerancyjna. Geje powinni mieć takie same prawa jak inni. Nie
przejmuj się, to naprawdę nie jest nic złego. To nie twoja wina,
że nim jesteś. Gejem trzeba się urodzić, nie miałeś na to
wpływu. -mówiłam poważnym tonem, próbując powstrzymać się od
śmiechu.
-Ty to zrobiłaś. -powiedział
poważnym tonem w moją stronę.
-Jak możesz mnie oskarżać? Nie masz
żadnych dowodów? -próbowałam udać oburzoną. Tym razem to Perrie
zaczęła się śmiać.
-Co ja Ci takiego zrobiłem, że mnie
tak nienawidzisz? Cały czas byłem dla Ciebie miły, chciałem się
z Tobą umówić, a ty się na mnie mścisz? Wiesz ile dziewczyn
chciałoby się ze mną umówić? Co z tobą jest nie tak? Czemu
jesteś taka wredna? Każdy w tej szkole próbuje być dla Ciebie
miły, a ty każdego odpychasz i ranisz. Czy w ogóle masz uczucia?
-wykrzyczał te pytania w moją stronę. Wyglądał groźnie w tym
momencie, jednak nie dla mnie. Kogo jak kogo, ale Zayn'a nigdy nie
mogłabym się bać, nawet jeśli przystawiłby nabity pistolet do
skroni.
-Uczucia? Nie nie mam. Już dawno się
ich pozbyłam. -odpowiedziałam sarkastycznie, próbując aby mój
śmiech brzmiał wiarygodnie. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam
iść w przeciwnym do niego kierunku, a zaraz za mną dreptała
Perrie. Dziewczyna nie ustępowała mnie na krok. Gdzie byłam ja,
tam i ona. To było trochę irytujące. Dasz palec, weźmie całą
rękę... I dosłownie było tak teraz. Obiecałam jej zemstę na
Maliku i dotrzymanie towarzystwa, ale nie przyjaźń. Ona to chyba
trochę inaczej zinterpretowała. Nie lubiłam obtaczać się zbyt
dużym gronem przyjaciół. Tak, zdecydowanie jestem typem samotnika.
Mam jedynie Gemmę, która niestety nie może być przy mnie.
-Wkurzył się. -podsumowała Perrie
zachowanie Zayn'a, kiedy zajęłyśmy miejsce w klasie.
-I co z tego? -wzruszyłam ramionami.
Jakbym nie zauważyła, że był zły.
-Co z tego? Na to, że udało nam się!
Zemściłyśmy się na nim! -mówiła podekscytowana. Przewróciłam
oczami na jej zachowanie.
-Od początku wiedziałam, że nam się
uda. Nie mogło być inaczej. Bądź trochę ciszej, bo się wyda.
-szepnęłam w stronę blondynki, która od razu na moje słowa
spoważniała. Cóż, przynajmniej myślałam, że to na moje słowa.
Tak naprawdę do klasy wszedł nauczyciel od historii i zaczęła się
nudna, a nawet bardzo nudna lekcja. Nie obchodziło mnie to, o czym
opowiadałam pan Johnson. Wojna secesyjna jest jednym z najbardziej
nudnych tematów. Co mnie obchodzą jacyś Amerykanie i ich historia?
Wystarczy, że wiem kto to Lincoln, nie muszę wiedzieć więcej.
Odwróciłam wzrok od tablicy i przeniosłam go na osobę Zayn'a.
Miał mocno zaciśnięte usta, był zdenerwowany. Widziałam to. Jego
oczy były znacznie ciemniejsze, niż kiedykolwiek wcześniej. Skąd
wiem, jak wyglądają jego oczy? Niechętnie muszę przyznać, że
trudno jest się powstrzymać przed nie obserwowaniem go. Tak samo
jak teraz, nie, że chcę to robić czy coś... mi po prostu trudno
jest się powstrzymać przed tym. Co mi dała ta zemsta? Właściwie
to nic. Satysfakcję? Nie, to chyba nie to. Po co mi jakaś pieprzona
satysfakcja? Ma mi to sprawić przyjemność, że Zayn jest
wyśmiewany? Nie, wcale mi nie sprawia to przyjemności, a chyba
jednak chodziło o to, że powinno sprawić przyjemność... Bo co
jest fajnego w ranieniu ludzi? Nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia.
Nie chcę ranić innych, ale to robię. Robię to, ponieważ oni mnie
też ranią. Jestem mściwą osobą i nawet jeśli będę się
zapierać, że tak nie jest, to i tak wyjdzie, że jestem mściwa. To
chyba jedna z największych wad. Mama zawsze mnie za to karciła. Nie
raz siedziałam na dywaniku u dyrektorki, za to, że coś zrobiłam
jakiejś dziewczynie. Raz (kiedy Zayn grał ważną rolę w moim
życiu) jakaś dziewczyna śmiała się z tego, że Malik jest
muzułmaninem. Nie mogłam jej tego darować. To był szczyt
chamstwa. Pod wpływem złości zaczęłam okładać ją pięściami
i ciągnąć za włosy. Oczywiście ona nie była mi dłużna i obie
wylądowałyśmy na ostrym dyżurze. Ja z rozwalonym łukiem
brwiowym, a ona z prawdopodobnie złamanym nosem. Nie wiem czy na
pewno był złamany, bo od razu po tym wydarzeniu zmieniła szkołę.
A miałyśmy tylko 10 lat. Tylko 10 lat. Mój zły charakterek od
dawna zaczął się ujawniać.
-Co ty robisz? -spytałam Perrie, gdy
po zajęciach zaczęła iść za mną.
-Idę z Tobą? -odpowiedziała
retorycznie.
-To widzę. Raczej powinnam spytać się
po co to robisz? Czy nie wyraziłam się jasno, że idę się
przejść? Nie powiedziałam, że idę z Tobą. Sama, rozumiesz?
Sama, bez Ciebie. -tłumaczyłam jej jak przedszkolakowi, ale takiej
jak jej inaczej się nie da. Cóż, nie jest zbyt mądra i nic na to
nie poradzę. Ewards oburzona odwróciła się w przeciwną stronę i
zostawiła mnie samą. Poszłam w kierunku tzw. skosu. Usiadłam na
ławce i zaczęłam wsłuchiwać się w dźwięk szumiącej wody w
stawie. Dzisiaj minęły dosłownie trzy lata odkąd nie ma ze mną
mamy. To były ciężkie trzy lata, a następne na pewno nie będą
lżejsze i nic na to nie poradzę. W tamtym momencie miałam ogromną
ochotę zapalić. Zaczęłam grzebać w kieszeniach bojówek w celu
znalezienia paczki fajek. Zamiast nich natknęłam się na maleńką
paczuszkę, w której było kilka niewielkich, okrągłych, białych
tabletek. Zaczęłam obracać ją w dłoniach i rozważać wszystkie
za i przeciw. Ciągnęło mnie do nich i to bardzo. Uzależnienie –
kolejna rzecz, na którą nic nie poradzę. To cud, że przeżyłam
bez nich ponad dwa tygodnie. Wyjęłam jedną tabletkę i po raz
kolejny dokładnie jej się przyjrzałam, wcześniej upewniając się,
że nie ma nikogo w pobliżu. Przymknęłam oczy i połknęłam
narkotyk. Zostało tylko czekać aż zacznie działać. Wolałam nie
zostawać na zewnątrz, to zawsze kończyło się źle dla mnie.
Kiedyś pod wpływem dragów zachciało mi się pływać, a że nie
umiem tego robić, o mały włos się nie utopiłam. Nie chcę
powtórki z rozrywki. Jak najszybciej znalazłam się w swoim pokoju,
opadając w nim na niezbyt wygodne łóżko. Wpatrywałam się w
sufit, a świat wokół mnie zaczął wariować. Odleciałam do
odległej, dostępnej tylko dla mnie krainy. Co z tego, że pewnie
zaraz do pokoju przyjdzie Eleanor, bo trzeba będzie pójść spać?
To naprawdę nie miało znaczenia. W moim świecie nie ma żadnej
Eleanor i jej przyjaciół. W moim świecie nie ma Zayn'a. Nie chcę
go tu. To on spowodował, że znalazłam się w tym świecie. Nikt
inny. Może jestem bezczelna, obwiniając go o to, ale nie dopilnował
mnie. Kolorowo, wesoło, cudownie. Gdzie jestem? W bajkowym świecie,
gdzie nie ma żadnych problemów. Każdy tu jest szczęśliwy. Tu
widzę mamę. Jest ze mną. Uśmiecha się, tak ja zawsze. Przytula
mnie. Nie, jednak nie. To nie jest przytulenie. Ona na mnie krzyczy.
Mamo, czemu na mnie krzyczysz? Co ja Ci zrobiłam? Czemu potrząsasz
mną? Co jest nie tak?
-Charlie? Halo? -moja cudowna kraina
wraz z mamą zaczęła się oddalać, a zamiast niej pojawiła się
nade mną twarz Zayn'a. Musiałam się nieźle naćpać, żeby go
widzieć.
-Malik? Serio muszę Cię widzieć?
-spytałam od niechcenia.
-Co się z tobą dzieje? -zadawał
kolejne pytania. A po co mu to do wiadomości?
-A co ma się ze mną dziać?
-właściwie to nic. Tylko jestem naćpana i widziałam mamę.
-Od pół godziny próbujemy z Eleanor
do Ciebie dotrzeć, nie reagowałaś na nic, mówiliśmy do Ciebie, a
ty nic, nawet El Cię spoliczkowała i nadal nic. Ty tylko leżałaś,
patrzyłaś się w sufit i śmiałaś się sama do siebie. Nie
wspominając już, że twoje źrenice były nienaturalnie ogromne.
Czego się najarałaś, albo co brałaś?
-Nie ma szans, żebym się z Tobą
podzieliła. -jeszcze głośniej zaczęłam się śmiać. Zayn zaczął
coś do mnie mówić, jednak go zignorowałam. Poszłam do łazienki
i liczyłam, że jak wyjdę, jego już nie będzie. Jednak się
przeliczyłam...
-Mogą Cię za to wywalić. -zaczął
swój wykład.
-I właśnie o to chodzi. Myślisz, że
teraz się cykam, że ktoś się dowie? Wręcz przeciwnie, będę się
cieszyć jeśli dowie się o tym dyrekcja i mnie wywalą. Jeszcze nie
zauważyłeś, że nie chcę tu być?
-Zamiast ćpać, nie lepiej byłoby
pójść do dyrektorki i powiedzieć, że to ty stoisz za tymi
zdjęciami? -uniósł jedną brew do góry, co w jego przypadku,
wyglądało bardzo seksownie, ale nie mogłam tak o nim myśleć. To
były przyjaciel. Zasady...
-Wkopałabym tym Perrie. To nie ona
chce wylecieć, tylko ja. Zresztą po co ja Ci się tłumaczę?
-byłam naprawdę głupia. Mszczę się na nim, a teraz mu się
zwierzam. Nielogiczne.
-Tak się zastanawiam po co ty się z
nią przyjaźnisz? -odwrócił się w moją stronę, oczekując
odpowiedzi.
-Ja się z nią nie przyjaźnę. To, że
z nią rozmawiam, to nie znaczy, że od razu jesteśmy
przyjaciółkami. -prychnęłam pod nosem. Perrie nie mogłaby być
moją przyjaciółką. Jest trochę próżna.
-Tak czy inaczej, spędzasz z nią
czas. Dobra, może nie potrzebnie nazywałem ją dziwką, ale ona
wcale nie jest taka święta jak Ci się wydaje. Ona jest podła.
Jeszcze się sama o tym przekonasz. No chyba, że szybciej stąd
wylecisz. -powiedział, wychodząc z sypialni. Właściwie to gdzie
była Eleanor? Zayn mówił, że przyszedł z nią do pokoju, a jak
dragi przestały działać, był tylko Zayn w pokoju. Dziwne.
Zresztą, nie ważne.
______________
hejhej :)
Jak wam się podoba naćpana Charlie? xD I ogólnie co sądzicie o jej osobie? Szczerze to FF jest dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Nigdy nie przedstawiałam głównej bohaterki od tej złej strony, a tutaj ciągle jest pokazywana zła strona Charlie. Mam nadzieję, że nie wychodzi mi to aż tak źle. Wgl ostatnio dostałam jakiegoś przypływu weny i jest tak, że dzień piszę DFM, następnego dnia Help Me, a trzeciego TORN i w taki o to sposób dość szybko powstają trzy opowiadania xD za jakiś czas dam tu link do TORN, ale jeszcze nie publikuję, więc poczekacie jeszcze trochę :)
~Emily xx
Jejku, zakochałam się w tym ff <3
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że rozdział jest świetny (jak zawsze, z resztą:))
Muszę wiedzieć czy długo będziesz nas jeszcze trzymać w niepewności? xdd
Bo już chce, żeby się Zen dowiedział, że to ta jego Charlie :3
Czekam na nn :)
@Kwiatkowska04
hmm... będę was trzymać w niepewności do 10, albo 11 rozdziału jeszcze ;) miło, że podoba się <3
UsuńAwwww *o*
OdpowiedzUsuńNo kurde No ja chce kolejny rozdział <3
Kocham ♥