||Charlie||
Naprawdę liczyłam, że Zayn naskarży
na mnie. Dobrze wie, że mam wiele wspólnego z jego „gejowskimi”
zdjęciami. Domyślałam się, że nie pójdzie do dyrektorki od
razu. Zakładałam, że poczeka jakiś dzień, czy dwa bo może
oczekiwał przeprosin i odkręcenia tej afery ze zdjęciem. Ja nic
nie zamierzałam odkręcać. Minął pierwszy dzień, drugi, trzeci,
a nawet czwarty i piąty, a nadal nie dostałam wezwania do
dyrektorki, czy rewizji pokoju. Może czeka na jakiś szczególny
moment? Ale po co? Przecież może się mnie tak łatwo pozbyć. A
może myśli, że teraz będzie mnie trzymać w niepewności i
strachu? Jeśli tak, to obrał beznadziejną koncepcję, bo tylko
czekam, aż mnie stąd wywalą i Noah kolejny raz będzie wkurzony, a
ja nie pierwszy i nie ostatni raz dostanę wykład, że nie tak mnie
matka wychowała. Niech mamy w to nie miesza, ona na pewno jest ze
mnie dumna.
-Charlie, powiesz mi w końcu czemu
chciałaś zemścić się na Zayn'ie? -Perrie nie dawała mi spokoju.
Często się o to pytała, a ja za każdym razem ją zbywałam. To
nie jest jej sprawa.
-Nie. -krótko i konkretnie jej
odpowiedziałam. Chce się dowiedzieć? Niedoczekanie. Nigdy jej tego
nie powiem. To historia moja i Zayn'a i nikt nie ma prawa o nas
wiedzieć. Ciekawe czy jego znajomi wiedzą, że kiedykolwiek w życiu
Zayn'a była grzeczna dziewczynka, która nazywała się Charlie
Carter.
-Czemu? Co on Ci zrobił, że nie
chcesz o tym powiedzieć? -była bardzo wścibska, co powodowało
moją irytację. Nie cierpię takich osób. Po co ja jej pomagałam?
Teraz nie chce mi dać spokoju.
-Boże, Perrie nic mi nie zrobił!
Chciałam Ci tylko pomóc, a ty odbierasz, że też miałam w tym
jakiś interes. Nic mi do cholery nie zrobił i przestań być taka
wścibska. Pomogłam Ci raz i tyle. Nie licz, że teraz będziemy
najlepszymi przyjaciółkami, będziemy robić sobie selfie i
wstawiać je na instagrama z dopiskiem „#BFF”. -moja irytacja
wzięła górę. Nie mogłam się już powstrzymać, musiałam jej
powiedzieć te wszystkie rzeczy.
-Właściwie to tak myślałam.
Przecież bez powodu byś mi nie pomagała. Myślałam, że będziesz
chciała się ze mną zaprzyjaźnić. -ona naprawdę jest głupia,
czy tylko udaje?
-To źle myślałaś. Przykro mi
Perrie, ale nie zamierzam się z tobą przyjaźnić. Nie widzisz, że
twoje towarzystwo mnie męczy? -wiem, że nie było to miłe, ale
musiałam się jej jakoś pozbyć. Wolałam zostać sama ze sobą i
moimi problemami. Nie potrzebuję nikogo.
-Jeszcze tego pożałujesz. -niemalże
wysyczała jak jakaś żmija w moją stronę i oburzona odeszła od
mojego stolika, do którego często się dosiadała, po drodze
rzucając tacą na ladę, gdzie kładzie się tace z brudnymi
naczyniami. „Pożałujesz” to miała być jakaś groźba? I tak
jej się nie boję. Co ona mi może zrobić? Zresztą mam to gdzieś.
Niedługo Malik doniesie na mnie dyrektorce, a ja stąd wylecę i
będzie idealnie.
***
Po dwóch tygodniach odkąd Zayn
przyłapał mnie na ćpaniu, nadal nie zostałam wezwania do
dyrektorki. Co z nim nie tak? Czemu jeszcze tego nie powiedział
nikomu? Nie mam pojęcia co on knuje, ale muszę się tego
dowiedzieć.
-Charlie? Wow. Ty... tu... w moim
pokoju... dobrowolnie... -jąkał się zdziwiony Zayn. Powinien się
czuć zaszczycony, bo nie przychodzę do nikogo z własnej woli.
-Jak widzisz. Musimy pogadać. Sami.
-dodałam, zerkając na Louis'a, który leżał na łóżku i czytał
książkę.
-Już mnie nie ma. -mruknął niezbyt
zadowolony Tomlinson i zostawił nas samych.
-Co ty sobie ubzdurałeś w tej swojej
pustej głowie?! Czemu od razu nie powiesz tego dyrektorce?! Przecież
to jest bez sensu. Możesz tak łatwo się mnie pozbyć, ale nie.
Najmądrzejszy Zayn Malik musi zrobić inaczej. Tylko po jaką cholerę
to ciągniesz?! -co chwila podnosiłam na niego głos i gestykulując,
wymachiwałam teatralnie rękoma.
-Uspokój się Charlie. Po pierwsze: Po co mam się Ciebie pozbyć? Po drugie: Lepszą
zemstą będzie to, że zostaniesz w tej szkole, bo jest to dla
Ciebie większą karą niż wylecenie z niej. Jeszcze się trochę ze
mną pomęczysz. -chamsko się do mnie uśmiechnął. Wspominałam,
że go nienawidzę.
-Teraz mówisz, że się z tobą
pomęczę, a wcześniej nie zrobiłeś nic żeby mnie zatrzymać!
-krzyknęłam w jego stronę i zamilkłam, zdając sobie sprawę z
tego co powiedziałam.
-Wcześniej? -zdziwił się na moje
słowa. Nie miał pojęcia o czym mówiłam, a ja za późno ugryzłam
się w język.
-Znaczy nie wcześniej. Tak po prostu
to powiedziałam. Nie wiem czemu. Słowotok. Czasami mówię głupoty.
Zresztą nieważne. Pójdę już. -zaczęłam plątać się w
słowach. Postanowiłam uniknąć dalszej dyskusji z Malik'iem i
nadzwyczajnie wyszłam z jego pokoju. W duchu przeklinałam się za
to jak bardzo dużą jestem idiotką. O mały włos się nie
wygadałam! On nie może się dowiedzieć. Nie chcę żeby wiedział.
Gdy weszłam do pokoju, drzwi były
otwarte, a co dziwne nie było tam Eleanor, tylko Perrie. Co ona do
kurwy nędzy robiła w moim pokoju? Rozejrzałam się dookoła. Stała
przy moim biurku i grzebała w moich szufladach. Co kurwa?
-Co ty robisz? -spytałam się jak
najbardziej spokojniej, próbując jeszcze przez chwilę powstrzymać
buzującą we mnie złość.
-Mówiłam, że się zemszczę.
Musiałam coś na Ciebie znaleźć. -chytrze się do mnie
uśmiechnęła, jak gdyby nigdy nic nie zrobiła. -Myślę, że
dyrekcja się ucieszy, kiedy dowie się, że przechowujesz cały
pakiet fajek w swoich szafkach. -machnęła mi pełnymi paczkami
szlugów przed oczami.
-Oddaj to. -nie miałam większego
problemu z tym, aby wyrwać jej te opakowania. Edwards nie należała
do najwyższych, więc poszło szybko i łatwo z odebraniem jej mojej
własności. -A teraz stąd wypierdalaj, chyba, że wolisz, abym
wyszarpała Ci te twoje platynowe kudły z głowy. -wciąż byłam
wyjątkowo spokojna, ale to tylko kwestia czasu. Wystarczy jej jeden
zły ruch, a będzie po niej.
-Tak myślałam sobie, czemu chciałaś
zemścić się na Zayn'ie. Nie wyglądasz na taką, która pomaga
każdej biednej, obrażanej dziewczynce. To było zbyt banalne. Zayn
wpadł Ci w oko i nadzwyczajnie w świecie dał Ci kosza, a ty
zdesperowana z tego powodu, chciałaś aby cierpiał, bo złamał Ci
serce. -serio? Taką sobie wersję wymyśliła? Do oryginału jej
trochę daleko.
-Jesteś suką. Naprawdę jesteś suką.
Nie, Zayn ani trochę mi się nie podoba i może miałam powód, aby
się na nim zemścić, ale to nie twój zasrany interes! -ostatnie
słowa wykrzyczałam. Koniec spokoju. Jak ona śmie w ogóle coś
takiego stwierdzać?
-Jak przykro. Biedna Charlie Parker
rozrywana przez chłopców na wszystkie strony ma złamane serce
przez szkolnego bad boy'a. Idź wypłacz się mamie i poskarż się
jakie tu są straszne osoby. -śmiała mi się prosto w twarz.
Próbowałam się powstrzymać, ale kiedy wspomniała o mojej mamie,
nie wytrzymałam. Rzuciłam się na z pięściami. Szarpałam ją za
włosy, kopałam, cokolwiek by wyładować swoją złość.
-Nie masz prawa wspominać o mojej
mamie! -krzyczałam, wciąż szarpiąc ją za włosy. Ona nie była
dłużna, bo próbowała się bronić i muszę przyznać, że
dziewczyna miała siłę. Nie obchodziło mnie nic dookoła. Dopiero
kiedy poczułam duże męskie dłonie odciągające mnie od blondyny,
zdałam sobie sprawę, że nie byłyśmy same. Miałam wszystkiego
dość. Dość Perrie i tej cholernej szkoły. Osoba, która mnie
odciągnęła od Edwards, przyciągnęła mnie do swojej klatki
piersiowej. Dopiero wtedy zorientowałam się, że płakałam. To
przez wspomnienie o mamie. Bolesne wspomnienie. Tak bardzo chciałabym
się do niej przytulić i usłyszeć z jej ust, że wszystko będzie
dobrze. Osobą, która mnie przytulała, okazał się być Zayn.
Nienawidziłam go z całego serca, ale w tamtym momencie za nic w
świecie nie mogłam go odepchnąć. Poczułam się jak kiedyś.
Kiedy miałam 10 lat, pobiłam się z jedną z „koleżanek ze
szkoły”, a Malik wtedy tak samo nas rozdzielił i potem pocieszał.
Historia lubi się powtarzać... Tylko, że ja już dla niego nic nie
znaczę, a on dla mnie wręcz przeciwnie... Może i go nienawidzę,
ale jednocześnie potrzebuję. Wylewałam swoje łzy w klatkę
piersiową Zayn'a, a on uspokajająco głaskał mnie po plecach, wciąż
mocno trzymając przy sobie. A może mnie poznał? Tak bardzo
bym chciała, aby wiedział, że jestem TĄ Charlie. Ale mnie
zostawił... Może on nie chce tego wiedzieć? A może chce? Może
żałuje, że zostawił TĄ Charlie? Ale ja nie mogę mu powiedzieć.
-Wszystko w porządku Charlie? -odezwał
się Zayn. Jego głos przywrócił mnie do przytomności. Odepchnęłam
go od siebie i jak najszybciej znikłam za drzwiami łazienki. Matko,
co ja zrobiłam? Pokazałam mu, że jestem słaba. Pokazałam
ZAYN'OWI, że jestem słaba. Popełniłam ogromny błąd. Jak mogłam
być taka głupia? Jak mogłam pozwolić, aby mnie przytulał i
płakać w jego koszulkę? Jestem dla niego nikim. NIKIM. Jak mogłam
pomyśleć, że on za mną tęskni? Że on chce mi pomóc? Jestem
taką idiotką...
-Przepraszam mamo... -szepnęłam sama
do siebie i wyciągnęłam z mojej kosmetyczki żyletkę. Mocno
zacisnęłam wargi i ze łzawiącymi oczami przejechałam ostrzem po
nadgarstku. Nie powiem, bolało i to bardzo. Ale o to chodziło. Ból
fizyczny miał chwilowo sprawić zapomnienie o bólu psychicznym.
Czemu najbliższe osoby mnie zostawiają? Czemu Zayn nie przyszedł?
Czekałam na niego, a on nie przyszedł. Czemu mama umarła? Czemu do
cholery ona mnie zostawiła? Czemu znalazł się ten jebany dawca i
pozwolił mi żyć? Boże, czemu? Czemu mnie tu jeszcze trzymasz. Ja
nie chcę żyć. Nie chcę tu być. Zabierz mnie stąd Boże. Chcę
do mamy. Chcę ją przytulić. Chcę jej się wypłakać. Chcę jej
powiedzieć jak bardzo ją kocham. Nie zdążyłam jej tego
powiedzieć, przed jej śmiercią.
-Kocham Cię mamo... -wyszeptałam
kolejne słowa i zrobiłam następne nacięcie. Trzęsą mi się
ręce. To normalne u takich jak ja. Nie dość, że ćpunka to
jeszcze masochistka. Gdzie teraz jest mój tata? Co teraz robi mój
braciszek? Czemu oni też mnie zostawili? Czy kiedyś będę mogła
jeszcze przytulić mojego brata? Czy w ogóle kiedyś go jeszcze
zobaczę? Znam go tylko z fotografii zrobionej tuż po porodzie. A
potem tata go zabrał ze sobą. Nie wiem gdzie. Mama zawsze mówiła,
że tata wyjechał z bratem, bo tak będzie dla wszystkich lepiej.
Nawet nie znam imienia mojego braciszka. Mama nie chciała
powiedzieć. To chore.
-Pomóż mi Zayn... -szepnęłam
niemalże nie słyszalnie i ponownie przejechałam żyletką po
zranionym już nadgarstku. Co ze mną jest nie tak? To przeze mnie on
nie przyszedł. On nie jest taki. Bez powodu by mnie nie zostawił.
Musiałam coś zrobić, aby chciał żebym wyjechała. Na pewno coś
zrobiłam. Jestem beznadziejna.
___________________
Hej.
Hej.
Jeszcze tego nie pisałam tutaj, więc teraz napiszę. Nie przypadkowo wybrałam ten rozdział do tej notki. To opowiadanie jest dla mnie szczególnie ważne. Z jednej strony pisanie tego ff sprawia mi przyjemność, bo mogę mówić w rozdziałach pod osobą Charlie o swoich uczuciach, a z drugiej ból, bo to opowiadanie przywołuje wiele wspomnień, czasami dobrych, a czasami złych, tych o których nie chcę pamiętać. Nie bez powodu nadałam Charlie taki, a nie inny charakter. Ma coś ze mnie. Jedyne co nas różni to to, że moja mama żyje i moi przyjaciele nie zostawili mnie w taki sposób, w jaki Zayn zostawił Charlie i przede wszystkim, moi przyjaciele nie wrócili do mnie, tak jak Zayn chciałby wrócić do Charlie. Wszystko inne takie same. wszystko... Więc rozumiecie dlaczego dla mnie to opowiadanie jest takie ważne.
Nie musicie pisać żadnego "przykro mi" czy coś takiego w komentarzach. Ostatnio usłyszałam, że takie osoby, jak ja nie potrzebują współczucia. Napisałam to tylko, abyście.. w sumie nie wiem po co. Chciałam żebyście wiedzieli czemu Charlie taka jest i tyle. :)
~Emily
Super:-)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWszystko zaczyna się rozkręcać ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział .
Czekam na następny :)
Świetny rozdział ;) Do następnego :p
OdpowiedzUsuńŚwietnyy <33 Czekam na nextt <33
OdpowiedzUsuńO matko!!! Super rozdzial <3
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać następnego rozdziału *-* Czekam z niecierpliwością
To opowiadanie jest świetne! Kocham je czytać <3
OdpowiedzUsuńA co do tej notki to słuchaj, wiem, że jest ciężko, jestem w podobnej sytuacji.. Ale mam radę, nie możesz się poddawać, wierzę w ciebie <3 To są słowa Zayna..
~ Wiki
Każdy ma w życiu wzloty i upadki, ale ważne jest aby się nie poddawać... Rozdział fajny, czekam na następny;HEJKA ")
OdpowiedzUsuńHoho TO jest zajebiste!!!! Czekam na nexta. Zapraszam do mnie:D Weny i budziaki<3
OdpowiedzUsuńCudowne ja chce jeszcze kurwa ! Nie mogę sie doczekac kolejnej części . To jakieś chore. Wviagnelas mnie i ty nawet nie wiesz jak. Czy to sie leczy , ale pierwszy raz dzisiaj jak zerknrlam na twojego bloga pomyslalam ,ze fajny a po pierwszym rozdziale tak sie wciagnwlam ,ze smialam sie z niektorych urywkow opowiadania jak jąkać naćpana malolata hyhy. !! :) zycze weny na kolejny rozdzial i w końcu chce ,aby zejn dowiedzial sie ze to ona ! Charlie Carter . Dobrze nazwisko? Powtarzam kocham twojego bloga. /Daniela :3
OdpowiedzUsuńJezu to jest takie cudowne uwielbiam twoje blogi !! Z checia czytalabym twojego bloga jakby glownym bohaterem byl Niall <3
OdpowiedzUsuńZajebiste opowiadanie!!! Tak szczerze to ja też mam w sobie coś z Charlie... Czekam na next!!
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Genialne! Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały! Będę tu wpadać częściej ;)
OdpowiedzUsuń