środa, 30 lipca 2014

Rozdział 7

||Charlie||

Naprawdę liczyłam, że Zayn naskarży na mnie. Dobrze wie, że mam wiele wspólnego z jego „gejowskimi” zdjęciami. Domyślałam się, że nie pójdzie do dyrektorki od razu. Zakładałam, że poczeka jakiś dzień, czy dwa bo może oczekiwał przeprosin i odkręcenia tej afery ze zdjęciem. Ja nic nie zamierzałam odkręcać. Minął pierwszy dzień, drugi, trzeci, a nawet czwarty i piąty, a nadal nie dostałam wezwania do dyrektorki, czy rewizji pokoju. Może czeka na jakiś szczególny moment? Ale po co? Przecież może się mnie tak łatwo pozbyć. A może myśli, że teraz będzie mnie trzymać w niepewności i strachu? Jeśli tak, to obrał beznadziejną koncepcję, bo tylko czekam, aż mnie stąd wywalą i Noah kolejny raz będzie wkurzony, a ja nie pierwszy i nie ostatni raz dostanę wykład, że nie tak mnie matka wychowała. Niech mamy w to nie miesza, ona na pewno jest ze mnie dumna.
-Charlie, powiesz mi w końcu czemu chciałaś zemścić się na Zayn'ie? -Perrie nie dawała mi spokoju. Często się o to pytała, a ja za każdym razem ją zbywałam. To nie jest jej sprawa.
-Nie. -krótko i konkretnie jej odpowiedziałam. Chce się dowiedzieć? Niedoczekanie. Nigdy jej tego nie powiem. To historia moja i Zayn'a i nikt nie ma prawa o nas wiedzieć. Ciekawe czy jego znajomi wiedzą, że kiedykolwiek w życiu Zayn'a była grzeczna dziewczynka, która nazywała się Charlie Carter.
-Czemu? Co on Ci zrobił, że nie chcesz o tym powiedzieć? -była bardzo wścibska, co powodowało moją irytację. Nie cierpię takich osób. Po co ja jej pomagałam? Teraz nie chce mi dać spokoju.
-Boże, Perrie nic mi nie zrobił! Chciałam Ci tylko pomóc, a ty odbierasz, że też miałam w tym jakiś interes. Nic mi do cholery nie zrobił i przestań być taka wścibska. Pomogłam Ci raz i tyle. Nie licz, że teraz będziemy najlepszymi przyjaciółkami, będziemy robić sobie selfie i wstawiać je na instagrama z dopiskiem „#BFF”. -moja irytacja wzięła górę. Nie mogłam się już powstrzymać, musiałam jej powiedzieć te wszystkie rzeczy.
-Właściwie to tak myślałam. Przecież bez powodu byś mi nie pomagała. Myślałam, że będziesz chciała się ze mną zaprzyjaźnić. -ona naprawdę jest głupia, czy tylko udaje?
-To źle myślałaś. Przykro mi Perrie, ale nie zamierzam się z tobą przyjaźnić. Nie widzisz, że twoje towarzystwo mnie męczy? -wiem, że nie było to miłe, ale musiałam się jej jakoś pozbyć. Wolałam zostać sama ze sobą i moimi problemami. Nie potrzebuję nikogo.
-Jeszcze tego pożałujesz. -niemalże wysyczała jak jakaś żmija w moją stronę i oburzona odeszła od mojego stolika, do którego często się dosiadała, po drodze rzucając tacą na ladę, gdzie kładzie się tace z brudnymi naczyniami. „Pożałujesz” to miała być jakaś groźba? I tak jej się nie boję. Co ona mi może zrobić? Zresztą mam to gdzieś. Niedługo Malik doniesie na mnie dyrektorce, a ja stąd wylecę i będzie idealnie.
***
Po dwóch tygodniach odkąd Zayn przyłapał mnie na ćpaniu, nadal nie zostałam wezwania do dyrektorki. Co z nim nie tak? Czemu jeszcze tego nie powiedział nikomu? Nie mam pojęcia co on knuje, ale muszę się tego dowiedzieć.
-Charlie? Wow. Ty... tu... w moim pokoju... dobrowolnie... -jąkał się zdziwiony Zayn. Powinien się czuć zaszczycony, bo nie przychodzę do nikogo z własnej woli.
-Jak widzisz. Musimy pogadać. Sami. -dodałam, zerkając na Louis'a, który leżał na łóżku i czytał książkę.
-Już mnie nie ma. -mruknął niezbyt zadowolony Tomlinson i zostawił nas samych.
-Co ty sobie ubzdurałeś w tej swojej pustej głowie?! Czemu od razu nie powiesz tego dyrektorce?! Przecież to jest bez sensu. Możesz tak łatwo się mnie pozbyć, ale nie. Najmądrzejszy Zayn Malik musi zrobić inaczej. Tylko po jaką cholerę to ciągniesz?! -co chwila podnosiłam na niego głos i gestykulując, wymachiwałam teatralnie rękoma.
-Uspokój się Charlie. Po pierwsze: Po co mam się Ciebie pozbyć? Po drugie: Lepszą zemstą będzie to, że zostaniesz w tej szkole, bo jest to dla Ciebie większą karą niż wylecenie z niej. Jeszcze się trochę ze mną pomęczysz. -chamsko się do mnie uśmiechnął. Wspominałam, że go nienawidzę.
-Teraz mówisz, że się z tobą pomęczę, a wcześniej nie zrobiłeś nic żeby mnie zatrzymać! -krzyknęłam w jego stronę i zamilkłam, zdając sobie sprawę z tego co powiedziałam.
-Wcześniej? -zdziwił się na moje słowa. Nie miał pojęcia o czym mówiłam, a ja za późno ugryzłam się w język.
-Znaczy nie wcześniej. Tak po prostu to powiedziałam. Nie wiem czemu. Słowotok. Czasami mówię głupoty. Zresztą nieważne. Pójdę już. -zaczęłam plątać się w słowach. Postanowiłam uniknąć dalszej dyskusji z Malik'iem i nadzwyczajnie wyszłam z jego pokoju. W duchu przeklinałam się za to jak bardzo dużą jestem idiotką. O mały włos się nie wygadałam! On nie może się dowiedzieć. Nie chcę żeby wiedział.
Gdy weszłam do pokoju, drzwi były otwarte, a co dziwne nie było tam Eleanor, tylko Perrie. Co ona do kurwy nędzy robiła w moim pokoju? Rozejrzałam się dookoła. Stała przy moim biurku i grzebała w moich szufladach. Co kurwa?
-Co ty robisz? -spytałam się jak najbardziej spokojniej, próbując jeszcze przez chwilę powstrzymać buzującą we mnie złość.
-Mówiłam, że się zemszczę. Musiałam coś na Ciebie znaleźć. -chytrze się do mnie uśmiechnęła, jak gdyby nigdy nic nie zrobiła. -Myślę, że dyrekcja się ucieszy, kiedy dowie się, że przechowujesz cały pakiet fajek w swoich szafkach. -machnęła mi pełnymi paczkami szlugów przed oczami.
-Oddaj to. -nie miałam większego problemu z tym, aby wyrwać jej te opakowania. Edwards nie należała do najwyższych, więc poszło szybko i łatwo z odebraniem jej mojej własności. -A teraz stąd wypierdalaj, chyba, że wolisz, abym wyszarpała Ci te twoje platynowe kudły z głowy. -wciąż byłam wyjątkowo spokojna, ale to tylko kwestia czasu. Wystarczy jej jeden zły ruch, a będzie po niej.
-Tak myślałam sobie, czemu chciałaś zemścić się na Zayn'ie. Nie wyglądasz na taką, która pomaga każdej biednej, obrażanej dziewczynce. To było zbyt banalne. Zayn wpadł Ci w oko i nadzwyczajnie w świecie dał Ci kosza, a ty zdesperowana z tego powodu, chciałaś aby cierpiał, bo złamał Ci serce. -serio? Taką sobie wersję wymyśliła? Do oryginału jej trochę daleko.
-Jesteś suką. Naprawdę jesteś suką. Nie, Zayn ani trochę mi się nie podoba i może miałam powód, aby się na nim zemścić, ale to nie twój zasrany interes! -ostatnie słowa wykrzyczałam. Koniec spokoju. Jak ona śmie w ogóle coś takiego stwierdzać?
-Jak przykro. Biedna Charlie Parker rozrywana przez chłopców na wszystkie strony ma złamane serce przez szkolnego bad boy'a. Idź wypłacz się mamie i poskarż się jakie tu są straszne osoby. -śmiała mi się prosto w twarz. Próbowałam się powstrzymać, ale kiedy wspomniała o mojej mamie, nie wytrzymałam. Rzuciłam się na z pięściami. Szarpałam ją za włosy, kopałam, cokolwiek by wyładować swoją złość.
-Nie masz prawa wspominać o mojej mamie! -krzyczałam, wciąż szarpiąc ją za włosy. Ona nie była dłużna, bo próbowała się bronić i muszę przyznać, że dziewczyna miała siłę. Nie obchodziło mnie nic dookoła. Dopiero kiedy poczułam duże męskie dłonie odciągające mnie od blondyny, zdałam sobie sprawę, że nie byłyśmy same. Miałam wszystkiego dość. Dość Perrie i tej cholernej szkoły. Osoba, która mnie odciągnęła od Edwards, przyciągnęła mnie do swojej klatki piersiowej. Dopiero wtedy zorientowałam się, że płakałam. To przez wspomnienie o mamie. Bolesne wspomnienie. Tak bardzo chciałabym się do niej przytulić i usłyszeć z jej ust, że wszystko będzie dobrze. Osobą, która mnie przytulała, okazał się być Zayn. Nienawidziłam go z całego serca, ale w tamtym momencie za nic w świecie nie mogłam go odepchnąć. Poczułam się jak kiedyś. Kiedy miałam 10 lat, pobiłam się z jedną z „koleżanek ze szkoły”, a Malik wtedy tak samo nas rozdzielił i potem pocieszał. Historia lubi się powtarzać... Tylko, że ja już dla niego nic nie znaczę, a on dla mnie wręcz przeciwnie... Może i go nienawidzę, ale jednocześnie potrzebuję. Wylewałam swoje łzy w klatkę piersiową Zayn'a, a on uspokajająco głaskał mnie po plecach, wciąż mocno trzymając przy sobie. A może mnie poznał? Tak bardzo bym chciała, aby wiedział, że jestem TĄ Charlie. Ale mnie zostawił... Może on nie chce tego wiedzieć? A może chce? Może żałuje, że zostawił TĄ Charlie? Ale ja nie mogę mu powiedzieć.
-Wszystko w porządku Charlie? -odezwał się Zayn. Jego głos przywrócił mnie do przytomności. Odepchnęłam go od siebie i jak najszybciej znikłam za drzwiami łazienki. Matko, co ja zrobiłam? Pokazałam mu, że jestem słaba. Pokazałam ZAYN'OWI, że jestem słaba. Popełniłam ogromny błąd. Jak mogłam być taka głupia? Jak mogłam pozwolić, aby mnie przytulał i płakać w jego koszulkę? Jestem dla niego nikim. NIKIM. Jak mogłam pomyśleć, że on za mną tęskni? Że on chce mi pomóc? Jestem taką idiotką...
-Przepraszam mamo... -szepnęłam sama do siebie i wyciągnęłam z mojej kosmetyczki żyletkę. Mocno zacisnęłam wargi i ze łzawiącymi oczami przejechałam ostrzem po nadgarstku. Nie powiem, bolało i to bardzo. Ale o to chodziło. Ból fizyczny miał chwilowo sprawić zapomnienie o bólu psychicznym. Czemu najbliższe osoby mnie zostawiają? Czemu Zayn nie przyszedł? Czekałam na niego, a on nie przyszedł. Czemu mama umarła? Czemu do cholery ona mnie zostawiła? Czemu znalazł się ten jebany dawca i pozwolił mi żyć? Boże, czemu? Czemu mnie tu jeszcze trzymasz. Ja nie chcę żyć. Nie chcę tu być. Zabierz mnie stąd Boże. Chcę do mamy. Chcę ją przytulić. Chcę jej się wypłakać. Chcę jej powiedzieć jak bardzo ją kocham. Nie zdążyłam jej tego powiedzieć, przed jej śmiercią.
-Kocham Cię mamo... -wyszeptałam kolejne słowa i zrobiłam następne nacięcie. Trzęsą mi się ręce. To normalne u takich jak ja. Nie dość, że ćpunka to jeszcze masochistka. Gdzie teraz jest mój tata? Co teraz robi mój braciszek? Czemu oni też mnie zostawili? Czy kiedyś będę mogła jeszcze przytulić mojego brata? Czy w ogóle kiedyś go jeszcze zobaczę? Znam go tylko z fotografii zrobionej tuż po porodzie. A potem tata go zabrał ze sobą. Nie wiem gdzie. Mama zawsze mówiła, że tata wyjechał z bratem, bo tak będzie dla wszystkich lepiej. Nawet nie znam imienia mojego braciszka. Mama nie chciała powiedzieć. To chore.

-Pomóż mi Zayn... -szepnęłam niemalże nie słyszalnie i ponownie przejechałam żyletką po zranionym już nadgarstku. Co ze mną jest nie tak? To przeze mnie on nie przyszedł. On nie jest taki. Bez powodu by mnie nie zostawił. Musiałam coś zrobić, aby chciał żebym wyjechała. Na pewno coś zrobiłam. Jestem beznadziejna.


___________________

Hej.

Jeszcze tego nie pisałam tutaj, więc teraz napiszę. Nie przypadkowo wybrałam ten rozdział do tej notki. To opowiadanie jest dla mnie szczególnie ważne. Z jednej strony pisanie tego ff sprawia mi przyjemność, bo mogę mówić w rozdziałach pod osobą Charlie o swoich uczuciach, a z drugiej ból, bo to opowiadanie przywołuje wiele wspomnień, czasami dobrych, a czasami złych, tych o których nie chcę pamiętać. Nie bez powodu nadałam Charlie taki, a nie inny charakter. Ma coś ze mnie. Jedyne co nas różni to to, że moja mama żyje i moi przyjaciele nie zostawili mnie w taki sposób, w jaki Zayn zostawił Charlie i przede wszystkim, moi przyjaciele nie wrócili do mnie, tak jak Zayn chciałby wrócić do Charlie. Wszystko inne takie same. wszystko... Więc rozumiecie dlaczego dla mnie to opowiadanie jest takie ważne.
Nie musicie pisać żadnego "przykro mi" czy coś takiego w komentarzach. Ostatnio usłyszałam, że takie osoby, jak ja nie potrzebują współczucia. Napisałam to tylko, abyście.. w sumie nie wiem po co. Chciałam żebyście wiedzieli czemu Charlie taka jest i tyle. :)

~Emily

14 komentarzy:

  1. Wszystko zaczyna się rozkręcać ;D
    Świetny rozdział .
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;) Do następnego :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnyy <33 Czekam na nextt <33

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko!!! Super rozdzial <3
    Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału *-* Czekam z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  5. To opowiadanie jest świetne! Kocham je czytać <3
    A co do tej notki to słuchaj, wiem, że jest ciężko, jestem w podobnej sytuacji.. Ale mam radę, nie możesz się poddawać, wierzę w ciebie <3 To są słowa Zayna..
    ~ Wiki

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy ma w życiu wzloty i upadki, ale ważne jest aby się nie poddawać... Rozdział fajny, czekam na następny;HEJKA ")

    OdpowiedzUsuń
  7. Hoho TO jest zajebiste!!!! Czekam na nexta. Zapraszam do mnie:D Weny i budziaki<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne ja chce jeszcze kurwa ! Nie mogę sie doczekac kolejnej części . To jakieś chore. Wviagnelas mnie i ty nawet nie wiesz jak. Czy to sie leczy , ale pierwszy raz dzisiaj jak zerknrlam na twojego bloga pomyslalam ,ze fajny a po pierwszym rozdziale tak sie wciagnwlam ,ze smialam sie z niektorych urywkow opowiadania jak jąkać naćpana malolata hyhy. !! :) zycze weny na kolejny rozdzial i w końcu chce ,aby zejn dowiedzial sie ze to ona ! Charlie Carter . Dobrze nazwisko? Powtarzam kocham twojego bloga. /Daniela :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu to jest takie cudowne uwielbiam twoje blogi !! Z checia czytalabym twojego bloga jakby glownym bohaterem byl Niall <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste opowiadanie!!! Tak szczerze to ja też mam w sobie coś z Charlie... Czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadanie! Genialne! Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały! Będę tu wpadać częściej ;)

    OdpowiedzUsuń