||Charlie||
Logika osób, które się tną jest
naprawdę dziwna. Najpierw same zadają sobie rany, a potem mają
problem z ukryciem ich i boją się, że ktoś je zobaczy. To
naprawdę chore. Trzeba być popieprzonym żeby to robić. A ja
właśnie do takich osób należę. Charlie Parker, właśnie ja. Nie
ma bardziej pojebanej osoby ode mnie. Przepraszam za słownictwo, ale
taka jest prawda. Jestem wariatką i tyle. Wariatką, która ćpa.
-Hej Charlie, uważaj jak chodzisz.
-Malik złapał mnie za ramiona i odsunął na bok, kiedy na niego
wpadłam. Był dla mnie miły. Bardzo miły. Dziwne. Zresztą co mnie
to obchodzi? Wyminęłam jego osobę. Nie chciałam z nim rozmawiać.
Nie chciałam z nikim rozmawiać. Chciałam być sama. Ale w tej
szkole jest to nie możliwe. Snułam się korytarzem jak cień,
modląc się, aby nikt mnie nie zauważył. A właściwie to nie
mnie, tylko śladów na nadgarstkach. Mimo, że rękawy od luźnego
swetra miałam maksymalnie naciągnięte, bałam się, że ktoś
jednak zobaczy. I tak ludzie uważnie mnie obserwowali, ponieważ
miałam rozciętą brew za sprawą panny Edwards. Z tego co mi
powiedziała Eleanor, Perrie ma podbite lewe oko i widoczne
zadrapania na szyi bo zetknięciu się z moimi paznokciami. I tak
dziewczyna miała szczęście, że wyszła z tego cało. Gdyby Zayn
mnie od niej nie odciągnął, mogłabym jej coś zrobić
poważniejszego. Nie była to moja pierwsza bójka. Raz za pobicie
dziewczyny zostałam wywalona ze szkoły. Laska wylądowała w
szpitalu, a ja na komisariacie. Dostałam wtedy tylko ostrzeżenie,
ale pewnie gdyby Noah nie pracował w policji, skończyłoby się to
dla mnie gorzej. Znacznie gorzej.
-Charlie, możesz na chwilę przyjść
do mojego gabinetu w trybie natychmiastowym? -nagle pojawiła się
koło mnie dyrektorka. Może Zayn się wygadał z dragami? Byłoby
świetnie. Poszłam za kobietą do jej gabinetu. Jak się okazało,
siedziała tam już Edwards. Chyba za wszelką cenę próbowała
zakryć limo pod okiem, bo w jednym miejscu miała nałożone
znacznie więcej podkładu i pudru. Czyli chyba jednak nie chodzi o
narkotyki...
-Możecie mi wytłumaczyć wasze
wczorajsze zachowanie? Nie mogę przejść obojętnie koło tej
sytuacji. -odezwała się poważnym tonem pani Smith.
-Charlie się na mnie rzuciła z
pięściami! -Perrie zaczęła się wyżalać. Jaka ona biedna...
Niech jeszcze się popłacze...
-Nie będę przy niej rozmawiać.
-odezwałam się do dyrektorki. Ta tylko pokiwała twierdząco głową
i mruknęła do Perrie ciche „zostaw nas same”.
-Proszę, tłumacz się Charlie.
-powiedziała już łagodniejszym tonem, gdy Edwards wyszła z
gabinetu.
-Grzebała w moich rzeczach, a potem
naśmiewała się ze mnie i mojej mamy. Ona nie miała prawa
wspominać o mamie! -podniosłam głos przy ostatnim zdaniu.
-Charlie, agresja nie rozwiąże twoich
problemów. Posłuchaj mnie, dobrze? Ja wiem, że jesteś dobrą
osobą. Może nie zachowujesz się tak, ale serce masz dobre, jak
twoja mama. -zaczęła mówić pani Smith.
-Znała pani moją mamę? -spytałam
lekko zdziwiona. Skąd one mogły się znać.
-Tak, znałam. -kobieta lekko się
uśmiechnęła. Znała mamę i teraz umawia się z jej mężem?
-Chodziłyśmy do jednej klasy właśnie w tej szkole. Byłyśmy
najlepszymi przyjaciółkami. -przyjaciółka nie bierze się za
faceta zmarłej przyjaciółki. Ale nie przerywałam jej, niech mówi
dalej. -Twoja mama była naprawdę wspaniałą osobą. Wiem, że dużo
przeszłaś i rozumiem, że jest Ci ciężko. Moja mama umarła,
kiedy byłam jeszcze nastolatką. Miałam ochotę wtedy zamknąć się
w pokoju i być obrażona na cały świat. Ale nie można gniewać
się na śmierć. Przemyśl to Charlie. -skończyła swój monolog i
wtedy nadeszła pora na pytania z mojej strony.
-Była pani przyjaciółką mamy... I
teraz spotyka się z Noah? Tak nie postępują przyjaciółki.
-musiałam zwrócić jej na to uwagę. Nie mogłam odpuścić.
-Co takiego? Nie mam pojęcia czemu
myślisz, że spotykam się z Noah. Noah to mój starszy brat. Nie
mogłabym się z nim spotykać nawet jeśli nie byłby moim bratem.
Po pierwsze mam męża i dzieci, a po drugie był mężem mojej
przyjaciółki. To nie byłoby w porządku? -brat? Na prawdę? Czemu
ja o tym nie wiedziałam?
-Przepraszam, nie wiedziałam, że jest
pani siostrą Noah. On często do pani ostatnio dzwonił i
pomyślałam, że, zresztą nieważne. -było mi głupio. Byłam
zażenowana tą sytuację. Nie miałam pojęcia, że Noah ma jeszcze
jedną siostrę.
-W porządku, miałaś prawa nie
wiedzieć. Przez moją pracę trudno było utrzymywać większe
kontakty. Ostatnio kontaktował się często ze mną z powodu twojej
osoby. A teraz wracaj na zajęcia, zdaje się, że już dawno się
zaczęły. -wygoniła mnie ze swojego gabinetu. Wolnym krokiem
ruszyłam w stronę sali, gdzie już dawno zaczynały się lekcje.
Lekko zapukałam drzwi i weszłam do klasy.
-Przepraszam za spóźnienie. -cicho
odezwałam się w stronę nauczycielki, która właśnie prowadziła
lekcję geografii. Rozejrzałam się po sali, szukając mojego
stałego miejsca. Okazało się być częściowo zajęte. Malik.
Usiadł w mojej ławce. Może i była podwójna, ale zawsze
siedziałam sama. Przejechałam wzrokiem po klasie jeszcze raz.
Kolejne wolne miejsce koło panny Edwards. Zdecydowanie wolę
towarzystwo Malika. Chcąc nie chcąc, musiałam usiąść koło
Zayn'a, ponieważ nauczycielkę zaczęło irytować to, że nie dość,
że się spóźniłam, to jeszcze ociągam się z zajęciem miejsca.
Lekcja się ciągnęła w nieskończoność. Zresztą nie ta. Kolejne
podobnie, a nawet jeszcze bardziej. Ten dzień był wyjątkowo nudny.
Perrie co chwila mierzyła mnie wzrokiem wroga. Była zawiedziona,
ponieważ myślała, że dostanę jakąś karę za to pobicie, a
wcale tak się nie stało. Na stołówce usiadłam przy wolnym
stoliku, bo niby z kim innym miałam siedzieć. Niespodziewanie
przysiadł się do mnie Zayn.
-Mówiłem, że ta wasza znajomość
nie potrwa długo. -odezwał się i zabrał się za spożywanie
swojego niezbyt apetycznego posiłku.
-Nie powinno Cię to ani trochę
interesować. Zresztą po co tutaj usiadłeś? Jest wiele innych
wolnych miejsc. -niechętnie mu odpowiedziałam. Nie chciałam
przebywać w jego towarzystwie. Głównie dlatego, że tak bardzo go
potrzebowałam. Chciałabym móc znowu nazywać go MOIM Zayn'em, ale
nigdy nie będę już mogła. I właśnie to najbardziej boli. Ta
świadomość, że nigdy nie będzie już tak samo, że on nigdy nie
będzie MÓJ.
-Chciałem z Tobą porozmawiać.
-powiedział, podnosząc wzrok na mnie. Te jego czekoladowe oczy...
Kiedyś uwielbiałam się w nie wpatrywać. Teraz nie mam już
żadnych praw do tego.
-Wydaje mi się, że nie mamy o czym
rozmawiać. -próbowałam wstać od stolika, lecz Zayn złapał mnie
za nadgarstek w dodatku ten bolący i zatrzymał. Mimowolnie syknęłam
z bólu.
-Przepraszam, nie chciałem żeby to
Cię zabolało. -miałam wrażenie, że był lekko zmartwiony. On
zawsze się o mnie martwił. Ale czy tylko o mnie? Przecież on nie
ma pojęcia, że jestem TĄ Charlie. On się o każdego tak martwi?
Głupia, myślałam, że tylko o mnie. -Długo Cię obserwowałem i
dużo rzeczy z tego wyciągnąłem. Liam mi powiedział o twojej
mamie. Jestem niemalże pewien, że to przez jej śmierć się tak
zachowujesz. -zaczął mówić swój „wykład”. Kiedy wspomniał
o mojej mamie, nie mogłam go dalej słuchać. Jak Liam mógł mu o
tym powiedzieć.
-Nigdy więcej nie wspominaj o mojej
mamie. -wysyczałam w stronę chłopaka i jak najszybciej odeszłam
od stolika. Na moje nieszczęście on szedł za mną.
-Perrie nie wiedziała o niczym i
trafiła w twój czuły punkt. -kontynuował. Nie chciałam tego
słyszeć. Tylko ja mogę mówić o mamie. Nikt inny nic nie wie. Dla
nich ona po prostu umarła i nic więcej. Nikt nie pomyśli co ja
wtedy czułam, kiedy zostałam sama. Każdy mówi, że to przez jej
śmierć jestem taka oschła. Nie, to nie przez śmierć mamy. To
przez to, ze jestem samotna. Że nie ma kto mi pomóc. Ale nikt tego
nie rozumie. -Jesteś zraniona. Nie możesz się pogodzić z tym, że
zostałaś sama. Twoja mama nie miała na to wpływu. Gdyby miała
wybór, zostałaby z Tobą. -”Ale ty miałeś wybór i zostawiłeś
mnie samą.” -dodaję w podświadomości. -Nie możesz ciągle
uciekać od swoich problemów, myślisz, że narkotyki coś Ci
pomogą? Powinnaś pozwolić sobie pomóc.
-Nic. O. Mnie. Kurwa. Nie. Wiesz.
-wykrzyczałam w stronę chłopaka, robiąc przerwy między
wyrazami. Ale tak naprawdę wiedział i to dużo. Tylko on wiedział
jak mi pomóc. Znaczy nieświadomie wiedział. Wiedział jak pomóc
Charlie Carter, czyli jak pomóc Charlie Parker. Uciekłam od Zayn'a.
Nie mogłam z nim dłużej rozmawiać, ponieważ najchętniej
przytuliłabym go, zaczęła płakać i powiedziała jak cholernie mi
go brakuje. Kiedy tylko znalazłam się w moim pokoju, rzuciłam się
na łóżko i schowałam twarz w poduszkach. Nie płakałam. Musiałam
tylko ochłonąć.
-Charlie, my nie wiedzieliśmy.
-odezwała się Eleanor, która usiadła koło mnie na moim łóżku.
-Jest mi naprawdę przykro. Współczuję Ci. Rozumiem, że musi Ci
być teraz ciężko. -mówiła zmartwiona. Naprawdę się martwiła?
O mnie? O osobę, która przez ostatni miesiąc codziennie jej
dogryzała i co chwila rzucała nie miłe uwagi? Przecież tak się
nie da.
-Nie potrzebuję twojej litości.
-odpowiedziałam oschle brunetce.
-Niszczysz się Charlie. Sama się
niszczysz. Nieświadomie, ale to robisz. Odpychasz każdego od
siebie. Jesteś zła na cały świat i myślisz, że nikt Cię nie
rozumie. I tu się mylisz. Może ja nie wiem jak to jest stracić tak
bliską osobę, ale próbuję to zrozumieć. Próbuję Ci pomóc, być
przy tobie. To właśnie jest najważniejsze. Nie możesz być sama
z tymi problemami, bo one Cię niszczą. Sprawiają, że zachowujesz
się właśnie tak, jak się zachowujesz. Wiesz, że jeśli będziesz
ćpała, ona nie wróci. Chciałabyś, żeby twoja mama była z
Ciebie dumna? Zrób coś w tym kierunku. Pokaż jej, że jesteś
silna, że radzisz sobie dla niej. -najgorsze w tym wszystkim było
to, że Eleanor miała rację. Miała cholerną rację i dobrze o tym
wiedziałam. Rozumiała.
-Tęsknię za nią. -podniosłam się z
pozycji leżącej do siedzącej i spojrzałam na dziewczynę siedzącą
obok. W moich oczach gromadziły się łzy, które za wszelką cenę
chciały się wydostać.
-Wiem Charlie. To normalne, że
tęsknisz za nią. -brunetka mnie przytuliła. Tego właśnie
potrzebowałam. Ciepłego uścisku, pełnego troski i miłości. -I
wiem jeszcze coś. On za tobą tęskni. Brakuje mu tej małej,
roześmianej Lottie.
-O czym ty mówisz? -spytałam
przerażona. Ona nie mogła wiedzieć. Skąd mogłaby wiedzieć? Zayn
też wie?
-Zanim twoja mama umarła, miałaś na
nazwisko Carter i przyjaźniłaś się z Zayn'em. -wytłumaczyła
spokojnie. Czyli ona wie. Ale skąd? Jak to możliwe?
-Skąd to wiesz? -bałam się, że Zayn
wie. Nie mógł wiedzieć.
-Niedawno dyrektorka poprosiła mnie o
pomoc w porządkowaniu dokumentów uczniów. Chcąc nie chcąc,
musiałam ułożyć też twoje dokumenty. Zayn opowiadał nam o
tobie. Zawsze powtarzał, że jesteś najlepszą rzeczą, jaka
przytrafiła mu się w życiu. Byłaś i nadal jesteś dla niego
bardzo ważna. -powiedziała mu? On wie, że jestem TĄ Charlie?
Jestem dla niego ważna? Więc czemu mnie zostawił?
-Czy on wie? -spytałam cicho i
niepewnie. Moja głośna, wybuchowa strona zniknęła. Byłam słaba
i bezbronna. Tak, jak wczoraj, kiedy przytulał mnie Zayn.
-Nie wie. To są wasze sprawy i nie
chciałam się w to wtrącać bez twojego pozwolenia. Sądzę, że
powinien wiedzieć. On może Ci pomóc. -czy powinien? Nie, nie
powinien. Może mi pomóc, ale nie nie chcę żeby to zrobił.
Zostawił mnie.
-Ty nic nie rozumiesz. Gdyby chciał mi
pomóc, nie zostawiłby mnie. -starałam spokojnie jej to
wytłumaczyć.
-Jak to Cię zostawił? Z tego co mi
wiadomo, to ty wyjechałaś z Bradford. -zauważyła. Jakie
spostrzeżenie... Nie zna całej historii.
-Ja wyjechałam, ale on nie przyszedł
się pożegnać. Czekałam na niego, a on nie przyszedł.
____________________
Bardzo inteligentna Martyna pojechała nad morze i zapomniała zapisać na bloggerze rozdziałów... wczoraj wróciłam, dzisiaj jest rozdział. :) mam dla was nie za ciekawą informację. Nie mówię, że to się wydarzy na 100 %, ale prawdopodobnie. Mogę zawiesić wkrótce bloga na czas bliżej nieokreślony. Myślałam, że będę pisać na tablecie od września, kiedy nie będę mieszkać w domu i byłoby wszystko wolniej, ale teraz zostałam bez tableta.. tak jak szybko go dostałam, tak szybko musiałam go oddać.. siostra wyjeżdża do UK do pracy i jej będzie bardziej teraz potrzebny, a ja dostanę tableta/notebooka prawdopodobnie dopiero w listopadzie jakoś i do tej pory nie będę miała na czym pisać...
czytasz=komentuj
komentarz=szacunek dla autora
Pierwsza?! Yeeey! Lece czytać!x
OdpowiedzUsuńJejku cudowny! Nie zawieszaj tego bloga, proszę Cie!:(x
UsuńNiee proszę nie zawieszaj tego bloga
OdpowiedzUsuń. :'( Bożee ja bez niego nie przezyje naprawdę jak bo zawiesisz to idę popelnic samobójstwo i będziesz miała mnie na sumieniu :D ZOBACZYSZ!! :D:( Co do rozdzialu to jak zwykle genialnyy kocham (mowilam) nareszcie powoli wszystko wychodzi na jaw.. W trakcie rozdzialu polecialo mi kilka kropel łez (jestemstraszniewchujwrazliwa) .. Czekam na nexta szybciutko !:*
Świetny:-)
OdpowiedzUsuńRozdział idealny <3 prosimy, (a ja szczególnie) nie zawieszaj bloga
OdpowiedzUsuńCo?! Nie zawieszaj bloga :(
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny xx
Nie mogę się doczekać, aż Zayn się w końcu dowie, że to TA Charlie xdd
Czekam z niecierpliwością na next <3
@Kwiatkowska04 // 2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com
Supeer koccham <3 ale nie chcę żebyś zawieszała
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) Do następnego :p
OdpowiedzUsuńM.
oooo nareszcie mogą pisać osoby anonimowe :)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten fanfiction, daje dużo do myślenia. Widać, że piszesz go prosto z serca. :)
Przykro, że może będziesz musiała zawieszać bloga, ale nic na to nie poradzisz.:) :(
Weny <3
Prosze nie zawieszaj bloga! Piszesz na prawdę super i.. JA KOCHAM TEGO BLOGA!!!!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że Zayn niedługo się skapnie . Ale , aż się zdziwiłam, że Eleanor wie .
OdpowiedzUsuńTrochę mi smutno , że będziesz musiała zawiesić bloga , ale ważne , że wrócisz :D
Czekam na następny :)
Ciekawe czy ktoś oprócz Eleanor wie... Oby Zayn szybko dowiedział się, że to TA Charlie... Postaraj się nie zawieszać bloga,ale jeżeli będziesz musiała to zrobić to trudno... Czekam na next
OdpowiedzUsuńo boże *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział kochana :*
Hejka :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award,więcej informacji na http://zaynmalikfanfordinarylove.blogspot.com/
gratuluję :)
Nieeeeeeee :( Napisałam taki długachny komentarz, taki świetnyyy i się skasował... A z powodu mojego lenistwa nie będę go odtwarzać i powiem tylko, że rozdział świetny jak zwykle <3 Aaa i BŁAGAM CIĘ, NIE ZAWIESZAJ BLOGA :''C Nie zostawiaj nas..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mam nadzieję, że to przemyślisz ;**
@crazymofo_yep
Rozdział bardzo fajny, piszesz super, proszę nie zawieszaj bloga, daj szansę - ja poczekam; pppllliiisss
OdpowiedzUsuńNie ZAWIEszaj tego bloga bo jest CUDOWNY :-) nie moge doczekać się dalszej akcji , mam nadzieje że jeszcze coś dodasz :-)
OdpowiedzUsuńlola xx
Zajebisty. Kocham Twojego bloga. <3
OdpowiedzUsuńGenialny blog! *.* Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń