Siedząc przy stole,
próbowałam opanować drżenie rąk. Mocno zacisnęłam piąstki i
schowałam dłonie pod stół, aby żadne z moich znajomych, którzy
siedzieli ze mną przy stole, nie zauważył tego tiku nerwowego.
Miałam tu na myśli szczególnie Zayn'a. Nie mógł tego zobaczyć,
bo z pewnością rozzłościłby się, a potem prowadził ze mną
bardzo długą dyskusję na ten temat, której najbardziej chciałam
uniknąć. W dodatku mógłby się zacząć obwiniać o to, co byłoby
chyba najgorszą rzeczą ze wszystkiego co mógł zrobić.
-Charlie, wszystko w
porządku? Od rana nic nie mówisz, poza tym znowu mało zjadłaś na
śniadanie – zauważyła Eleanor. Lekko uniosłam głowę, aby
spojrzeć na moich znajomych. Od razu zauważyłam Zayn'a, który
wpatrywał się we mnie, jakby chciał coś odczytać z mojej twarzy.
-Taa... Wszystko
jest dobrze – mruknęłam, odwracając wzrok. Patrzenie na Malika i
jednocześnie kłamanie, że jest dobrze nie było najlepszym
połączeniem. Miałam wyrzuty sumienia, że okłamuję każdego na
około, ale chciałam uniknąć tej rozmowy jak najdłużej się
dało. I tak to cud, że Zayn od początku naszej ponownej przyjaźni
ani razu nie zaczął tego tematu. Może zapomniał? To by było
najlepsze rozwiązanie dla mnie.
Przez resztę
śniadania nie odezwałam się ani razu. Znajomi rozmawiali o
zbliżającym się zebraniu rodziców. Niall panikował, że rodzice
zabiorą mu komputer za oceny, a Louis – zupełnie przeciwnie,
cieszył się ze swoich ocen i stwierdził, że tata mu to jakoś
wynagrodzi. Takiemu to dobrze... Cóż, ja nie dostanę ani kary, ani
nagrody za moje oceny. Mama zawsze mi powtarzała, że oceny są
wynikiem mojej pracy i nie ma sensu mnie za to nagradzać, czy też
karać, bo nagrodą, bądź karą będzie to jak ułożę sobie
przyszłość. Kiedy Noah po śmierci mamy zaczął się czepiać
moich ocen, przypomniałam mu słowa mojej rodzicielki. Od tamtej
pory ani razu nie było rozmowy na temat moich ocen. Są jakie są.
To moje życie i z pewnością nawet jeśli nie ułożę go sobie
dobrze, nie będę leciała po pomoc do Noah, więc nie ma prawa
komentować moich ocen.
Kiedy zadzwonił
dzwonek, wstałam od stolika i odniosłam tackę z niemalże
nietkniętym śniadaniem. Czułam, że Zayn podąża za mną. Może
to jakaś przedziwna siła nad przyrodzona, ale kiedy jest tuż obok,
po prostu to czuję, nawet jeśli go nie widzę.
-Założyłaś
dzisiaj mundurek – zauważył Zayn, wciąż za mną idąc od
stołówki w stronę sali.
-Owszem –
przytaknęłam. Cóż, powinien zaznaczyć w kalendarzu dzisiejszą
datę. Przez cały miesiąc w tej szkole non stop wymyślałam jakieś
wymówki, byleby tylko nie nosić tego przeklętego mundurku. Dzisiaj
stwierdziłam, że nie ma już siły nic wymyślać i po prostu go
założyłam, ale kiedy to zrobiłam, przypomniałam sobie, czemu
wymyślałam te wszystkie wymówki. Mundurek był bardzo niewygodny i
zbyt elegancki. Nienawidziłam tego typu rzeczy i naprawdę dziwię
się sobie, że dobrowolnie go założyłam.
-Jakieś święto? -
zachichotał Zayn tuż za moimi plecami. Nic nie odpowiadając,
przewróciłam tylko oczami. Nie miałam ochoty na beznadziejne
żarty.
-Hej, Lottie –
szturchnął mnie Zayn. -Co ty taka pochmurna dzisiaj. Co Cię
ugryzło?
-Mnie?! Mnie coś
ugryzło? Daj mi spokój – powiedziałam zirytowana, wchodząc na
całe szczęście już do sali. Nie miałam ochoty kontynuować tej
niezbyt miłej rozmowy, tym bardziej, że podniosłam głos na
Zayn'a, czego nie zrobiłam od dobrych dwóch tygodni, czyli od
momentu kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy. Nic nie mogę poradzić
na to, że każdy wkoło mnie irytuje i w tym przypadku nawet Malik
zalicza się do „każdy”. Efekt uboczny nawyku...
Zayn siedział tuż
obok mnie. Przez całą lekcję co chwila na mnie zerkał, a ja
starałam się go ignorować. Z pewnością chciał wiedzieć co jest
przyczyną mojego aroganckiego zachowania. Właściwie to nawet nie
chciałam być dla niego taka podła, ale te słowa same ze mnie
wychodziły, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
Kiedy skończyła
się lekcja, jak najszybciej wyszłam z sali i poszłam do damskiej
łazienki. Wiedziałam, że Zayn tam nie wejdzie. Nie chciałam z nim
rozmawiać. Nie dlatego, że coś mi zrobił, czy byłam na niego
zła, bo nie byłam. Nie mogłam mu spojrzeć w oczy. Nie chciałam
go zranić w żaden sposób. Byłam na głodzie i całkowicie sobie z
tym nie rozumiem.
Wyszłam z kabiny
dopiero wtedy, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje. Pod łazienką
stał Zayn.
-Co ty tam robiłaś
tak długo? -zagadał, podążając za mną do sali.
-Była kolejka –
mruknęłam, zbywając go.
Cały dzień
wyglądał podobnie. Robiłam wszystko, aby uniknąć Malik'a. Albo
chodziłam do łazienki, albo szłam do biblioteki, tłumacząc mu,
że muszę się pouczyć do sprawdzianu. Ostatnią lekcją była
muzyka, co oznaczało, że prawdopodobnie będę musiała coś
zaśpiewać. Nie w głowie mi było teraz śpiewanie. Starałam się
nie myśleć o narkotykach, ale to było ode mnie silniejsze. Przed
ostatnią lekcją poszłam do wychowawczyni i skłamałam, że boli
mnie głowa i muszę się położyć. Kobieta uwierzyła i pozwoliła
mi wrócić do pokoju. Eleanor miała jeszcze zajęcia, więc byłam
sama. Od razu zaczęłam grzebać w szufladzie w celu znalezienia
chodź jednej tabletki. Byłam głupia, myśląc, że gdy przyjadę
tutaj i nie będę miała moich cudownych „znajomych”, od razu
wyjdę z nałogu. Przemyślałam, że na początku może mnie ciągnąć
do dragów, ale nie miałam pojęcia, że aż tak bardzo. Wszystko
wybrałam na samym początku, poza tym nie miałam przy sobie zbyt
wiele. W końcu udało mi się znaleźć jedną, ostatnią tabletkę.
Nie zwlekając dłużej, położyłam ją na języku i połknęłam.
Nie musiałam długo czekać na efekt. Mój organizm dostał to co
chciał i był szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Zaczęłam skakać
po łóżku, wyobrażając sobie ogromną trampolinę i śpiewając
„summer of 69'”. Kiedy tak skakałam, usłyszałam jak ktoś woła
moje imię. Nie zwróciłam na to większej uwagi, tylko skakałam
dalej. Po chwili poczułam, jak ktoś łapie mnie za nogi i upadam na
miękkie łóżko.
-O Zayn! -
zobaczyłam bruneta, który stał obok łóżka. -Poskaczesz ze mną?
- spytałam z uśmiechem. On nic nie odpowiedział, tylko zbliżył
się do mnie, złapał moją twarz w swoje dłonie i spojrzał mi w
oczy. Nasze twarze były naprawdę blisko siebie.
-Chcesz mnie
pocałować? - spytałam z uśmiechem, kiedy tak na mnie patrzył.
-Jesteś naćpana
Charlie – stwierdził, odsuwając się ode mnie. Ja jedynie się
zaśmiałam głośno, kiedy to powiedział. Proszę państwa, Zayn
Malik odkrył Amerykę!
-Jestem i co z tego?
- wzruszyłam ramionami z uśmiechem i ponownie weszłam na łóżko,
aby zacząć skakać. Zayn wszedł na łóżko i stanął obok mnie.
Myślałam, że będzie skakał razem ze mną, jednak on wziął mnie
na ręce i zaniósł do łazienki, gdzie postawił pod prysznicem.
Odkręcił korek, a ze słuchawki prysznicowej zaczęła lecieć
chłodna woda.
-Zimna –
stwierdziłam cicho, spoglądając na chłopaka. Nic nie
odpowiedział, tylko stał tam przy mnie. Nasze ubrania już dawno
były przemoczone.
-A teraz będziemy
się całować? - cichutko zachichotałam, rozpinając jego mokrą
koszulę. Malik zabrał moje dłonie i przytrzymał je tak, że nie
mogłam nimi poruszyć. Po chwili je puścił, a ja przytuliłam się
do klatki piersiowej Zayn'a. Mulat cicho westchnął, obejmując mnie
silnymi ramionami. Czułam się przy nim bezpiecznie. Nie wiem ile
tam staliśmy. Wystarczająco długo, aby narkotyki przestały
działać. Kiedy zrozumiałam co się stało, poczułam się
żałośnie.
-Przepraszam –
wymamrotałam cicho, podnosząc wzrok na chłopaka. Ten odsunął się
i zakręcił wodę, po czym wyszedł spod prysznica.
Nic nie mówiąc,
wyszedł cały mokry z łazienki. Od razu wyszłam za nim, biorąc
ręcznik po drodze. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, wytłumaczyć
się, jednak nie dane było mi to zrobić.
-Przebierz się
Charlie – spojrzał się ostatni raz na mnie i wyszedł z pokoju,
zostawiając mnie samą. Jego spojrzenie było takie smutne, puste,
zimne. Inne. Tak jakby był zraniony. Bo był zraniony. Ja go
zraniłam. Nie zważając na mokre ubrania, usiadłam na łóżku,
mocząc pościel. Schowałam twarz w dłonie i rozpłakałam się.
Jak mogłam być tak głupia?
_________________________
Przepraszam, że tak późno i że jest krótszy niż zwykle. Obiecuje, że zrekompensuję się następnym rozdziałem, który powinien być dłuższy :)
Ale akcja... proszę o kolejny cudowny rozdział; pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWazne że jest! Jestem ciekawa co dalej :)
OdpowiedzUsuńJest super ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńMega. Lottie i Zayn - Czemu nie mogą być razem? Przecież oni lecą na siebie, ale boją się rozwalić swoją przyjaźń. Czekam na następny. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ! Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny? *.* nie moge sie doczekac��
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz!!!
Cudowny blog! naprawdę potrafisz pisać dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będą razem <3
i dawaj szybko rozdział :)
Gratulacje! Twój blog został nominowany do Liebster Blog Award! Więcej informacji tutaj ----> http://nowaosobowosc.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html?m=1
OdpowiedzUsuń~Jul :*
Kiedy będzie nowy rozdział??
OdpowiedzUsuńJejku cudowny blog !!!! Masz talent :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie
http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/
Kiedy next??
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ale mam dość wchodzenia tu dzień w dzień od 4 miesięcy i ciągle się rozczarować:(((((
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia kiedy pojawi się tutaj kolejny rozdział. Nie mogę obiecać czy w ogóle się pojawi. Mam mnóstwo rzeczy na głowie ważniejszych niż to opowiadanie. Jeśli tylko zacznę znowu regularnie dodawać - napiszę na blogu. Przepraszam, że tak długo czekacie i być może będziecie jeszcze czekać.
UsuńDzieki za wiadomość ale proszę nie zostawiaj to opowiadanie będę czekać:))))))
OdpowiedzUsuńCzy jest jeszcze szansa że wrócisz tu do nas?
OdpowiedzUsuńProszę odpowiedź
Jeśli już, to dopiero w wakacje może znajdę czas żeby coś napisać, jeśli chodzi o to opowiadanie, to jest mało prawdopodobne, że wrócę, jeśli już, najpierw skończę More Than Famous :)
Usuń