niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 1

10.09.13 ||Charlie||
-Charlotte! Pośpiesz się! -dobiegł do mnie irytujący głos Noah mojego... ojczyma? Sama nie wiem kim on dla mnie teraz jest. Dopóki mama żyła, mogłam nazywać go moim ojczymem, ale teraz już raczej nie, choć jest on jedyną osobą, która ma niestety prawo do opieki nade mną. Właściwie to nie ważne kim dla mnie jest. I tak zawsze mówiłam do niego po imieniu i zawsze mówić będę. Powolnie zniosłam walizki z piętra i wpakowałam je do samochodu. Nawet nie raczył mi pomóc... Wsiadłam na miejsce pasażera i włączyłam radio, które Noah od razu wyłączył.
-Co jest? -spytałam lekko wkurzona jego zachowaniem. Właśnie miałam ochotę posłuchać mojej ulubionej muzyki, a on wyłączył mi radio.
-Dobrze wiesz, że nie lubię muzyki, jaką ty preferujesz. Głowa mnie od tego boli. -zaczął się nad sobą użalać, a ja tylko ironicznie prychnęłam pod nosem. Zbyt bardzo byłam zmęczona wczorajszą imprezą, aby kłócić się z nim o taką rzecz, jaką jest radio. Wyjęłam z torby słuchawki i podłączyłam je do mojego telefonu. Włączyłam Green Day'a – American Idiots i zaczęłam rytmicznie stukać w szybę. Noah to przeszkadzało, posłał mi wrogie spojrzenie, chcąc mi powiedzieć, abym przestała jednak zignorowałam to. Średnio mnie obchodziło co mu przeszkadza, a co nie. W tej chwili miałam potrzebę stukania w szybę, więc to robiłam. Sama nie wiem kiedy usnęłam. To wszystko przez zbyt małą ilość snu tej nocy. Obudziło mnie lekkie potrząśnięcie za ramię. Powolnie podniosłam powieki. Rozejrzałam się dookoła. Staliśmy na parkingu przed jakimś budynkiem, który wyglądał jak XIX wieczny zamek, choć wiem i tak, że był budowany maks 50 lat temu.
-Jesteśmy na miejscu. -głos Noah przerwał moją ocenę budynku.
-Wspaniale. -odpowiedziałam ironicznie. Serio nie chciałam tam iść. Tu, czy tam? Co za różnica? I tak to nic nie zmieni.
-Nie bój się. Pierwsze dni zawsze są najgorsze. Napewno szybko się zaklimatyzujesz. -Noah zaczął swoją przemowę.
-Nie boję się. -szybko stwierdziłam. -Cały ten pomysł ze szkołą z internatem jest naprawdę głupi. Ty serio myślisz, że to coś da? -spytałam retorycznie, a on tylko lekko się skrzywił.
-To bardzo dobra szkoła. Jest tu wysoki poziom i bardzo duża dyscyplina. Idealna szkoła dla Ciebie. -po kilku sekundach ciszy doczekałam się odpowiedzi na pytanie, na które nie oczekiwałam odezwu.
-Taa, a skąd ty to możesz wiedzieć? -zadałam kolejne ironiczne i retoryczne pytanie.
-Ciocia Karen mi mówiła zalety tej szkoły. Jej syn Liam, twój kuzyn tutaj chodzi. Obiecał, że oprowadzi Cie po szkole i zapozna ze swoimi znajomymi. -kontynuował swoje opowieści, które całkowicie mnie nie interesowały. Jasne ciocia Karen... Ciocia Karen swoją drogą... Zapomniał dodać, że jego nowa laska, czyli 35-letnia dyrektorka tej szkoły dla snobów mu ją poleciła.
-Po pierwsze to nie jest mój kuzyn. Nie jestem ani trochę z nim spokrewniona. Po drugie nawet nie wiem jak on wygląda. Widziałam go ostatnio trzy lata temu. Na pewno się zmienił. Zresztą on mnie też raczej nie pozna. Po trzecie nie wydaje mi się, żebym chciała zapoznać się z jego znajomymi. Na pewno są tak samo sztywni jak on. Cały swój wolny czas poświęcają na książki, zamiast na dobrą zabawę. -jak zwykle zaczęłam wytykać moje uwagi.
-Może czytanie jest dla nich dobrą zabawą? -zauważył Noah, a ja kolejny raz ironicznie prychnęłam pod nosem.
-Rzeczywiście dobrą. -zaczęłam sarkastycznie chichotać. Jak czytanie może być dla kogoś dobrą zabawą? Dla mnie to największa męka!
-To co, gotowa? -spytał mnie Noah, przeczesując swoje już gdzieniegdzie siwe włosy. Facet po czterdziestce, więc co się dziwić?
-Nie i nigdy nie będę. -odpowiedziałam cicho bardziej sobie niż jemu. Wyszłam z samochodu i wyciągnęłam z bagażnika dwie walizki na kółkach. Noah nawet nie zaproponował mi pomocy, ale nie zrobił tego pewnie dlatego, że wiedział, że i tak bym jej nie przyjęła. Jedyne co zrobił to otworzył mi drzwi frontowe do tej cholernej szkoły. Na prawdę wysłanie mnie do tej szkoły wydawało mi się bez sensu, to tylko wyrzucanie kasy w błoto, ale to nie ja płacę, więc to już nie mój problem. On naprawdę myśli, że się zmienię? Że stanę się milsza? Że przestanę imprezować? Że przestanę palić? Jeśli tak, to się grubo myli. Nie zamierzam się zmieniać, przynajmniej na lepsze.
-Ty musisz być Charlotte! -już w samych drzwiach naskoczyła na mnie mniej więcej 35 letnia kobieta. Jak na jej wiek była całkiem przyzwoicie ubrana, jednak trochę sztywno. Ale czego ja się mogłam spodziewać? Przecież to szokła dla snobów!
-Taa... -odparłam niechętnie. Kobieta szeroko się do mnie uśmiechała. Jej nienaturalny uśmiech podkreślała purpurowa szminka. Pamiętam, że ten kolor zawsze używała moja świętej pamięci babcia. Jestem tutaj kilka minut i już nienawidzę tego miejsca.
-Miło mi Cię poznać Charlotte, jestem... -zaczęła mówić, jednak jej przerwałam.
-Charlie. Nie używam swojego pełnego imienia. -poprawiłam kobietę, a ona skinęła tylko głową.
-A więc Charlie. -zaczęła ponownie. -Nazywam się Amanda Smith, jestem dyrektorką tej szkoły. -przedstawiła się i zaczęła opowiadać mi historię tego budynku. To było takie nudne... Oparłam się o blat od portierni i udawałam, że ją słucham. Tak naprawdę ją ignorowałam.
-Jesteś pewnie zmęczona podróżą. Twój pokój ma numer 49. Jest na drugim piętrze w części B. -w końcu skończyła swoją opowieść i powiedziała mi gdzie jest mój pokój, na co tak długo czekałam. Skinęłam jej głową w ramach podziękowania i chwyciłam rączki obu walizek, wcześniej mówiąc do Noah ciche „cześć”. Nie zamierzałam się z nim jakoś specjalnie żegnać. To nie w moim stylu. Tak samo jak mówienie takich słów jak „dziękuję”, „przepraszam”, „proszę”. Po co komu kultura.
-Przepraszam, nie zauważyłem Cię. -usłyszałam głos jakiegoś chłopaka i poczułam ciężar na sobie. To on na mnie wpadł, przewrócił mnie i razem wylądowaliśmy na podłodze. Musiało to dziwnie wyglądać...
-Taa, jasne. -mruknęłam pod nosem. -Na przyszłość patrz pod nogi, albo nie, lepiej przed siebie, żebyś nie staranował nikogo po drodze. Najlepiej będzie, jak kupisz sobie okulary czy coś. -nie mogłam się powstrzymać przed jakąś ciętą ripostą. Należało mu się! Przez niego boli mnie teraz noga. I tyłek w sumie też...
-Przepraszam. To naprawdę niechcący. -zaczął ponownie się tłumaczyć, a ja przeniosłam na niego wzrok. Kruczo czarne włosy postawione do góry, brązowe oczy i ciemna karnacja. Przypominał mi JEGO, ale to przecież niemożliwe, żeby to był ON. -Może w zamian pomogę Ci zanieść walizki do pokoju? -zaproponował, pokazując szereg śnieżno białych zębów.
-Nie ma takiej potrzeby. -chytrze się do niego uśmiechnęłam.
-To może wymienimy się numerami? Tak w razie, gdybyś się zgubiła, czy coś potrzebowała? -zarzucił kolejną propozycją, a ja tylko popatrzyłam się na niego jak na idiotę.
-Chcesz mój numer? -spytałam sarkastycznie, krzywo na niego patrząc. -Jak go będziesz już miał, to mi powiedz. No to powodzenia. -dodałam ironicznie i złapałam za rączki walizki, po czym odeszłam od niego. Chciał mój numer. Niedoczekanie. Byłam już kilka metrów dalej od jego osoby, gdy usłyszałam głosy kilku innych chłopaków.
-Uuu, stary! To pierwsza laska, która dała Ci kosza. -odwróciłam się w ich stronę. Stał tam Mulat, który na mnie wpadł, jakiś blondyn, który wypowiedział to zdanie i chłopak z burzą loków na głowie. Zmierzyłam ich wszystkich wzrokiem. Nie wyglądali na kujonów, a snobów tym bardziej. Jeśli mnie wzrok nie myli to ten Mulat miał kilka tatuaży, zarówno jak chłopak z lokami. Nie wydawali się zbytnio grzecznymi osobami. Po wypowiedzi loczka, mogę stwierdzić, że ten Mulat jest kobieciarzem, skoro żadna mu nie dała kosza. No chyba, że byłam pierwszą, którą próbował poderwać, ale to raczej nierealne. Część B, drugie piętro, pokój 49. Z trudem go odnalazłam. Uświadomiłam sobie, że nie dostałam od niego kluczyka, więc pewnie nie mieszkam tam sama. Ale czego ja się mogłam spodziewać? Oby tylko nie była sztywna, choć w sumie to lepiej jakby cały czas siedziała w książkach. Przynajmniej nie wtrącałaby się do moich spraw. Weszłam do pokoju i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Dwa jednoosobowe łóżka, dwa biurka, jedna duża szafa z wieszakami, jedna nawet spora komoda, przy łóżkach stoliki nocne, lampki, dalej drzwi, które zapewne prowadzą do łazienki, dwa okna i jedno pewnie od balkonu. Super. Nawet nie zauważyłam, że na jednym łóżku siedzi jakaś dziewczyna.
-Cześć, jestem Eleanor. Mamy razem pokój. -odezwała się dość śmiałym tonem. Dopiero wtedy przeniosłam swój wzrok na jej osoby. Miała brązowe, lekko kręcone włosy, niebieskie oczy i oliwkową cerę. Mimo, że siedziała, mogłam stwierdzić, że jest szczupła. Jak ja bym chciała mieć taką figurę jak ona!
-Taa... jestem Charlie. -przedstawiłam się niechętnie i podeszłam z walizkami do swojego łóżka.
-W szafie jest dużo miejsca. Możesz się rozpakować. -kontynuowała rozmowę ze mną, na co ja nie miałam ochoty.
-Super. -odpowiedziałam sarkastycznie, po czym ukucnęłam przy walizce. Nie zamierzałam się rozpakowywać. Wyciągnęłam z niej jedynie paczkę fajek i wyszłam z nią na balkon. Z kieszeni od jeansów wyciągnęłam zapalniczkę. Włożyłam jednego papierosa do ust, po czym go podpaliłam. W końcu zaciągnęłam się dymem. Tak bardzo mi tego brakowało! Noah doskonale wiedział, że palę, jednak nie pozwalał mi tego robić w jego obecności. Teraz go tu nie ma, a ja mogę robić sobie co tylko mi się podoba.
-Co ty robisz?! -usłyszałam krzyk Eleanor która gdy tylko poczuła zapach dymu, wbiegła na balkon, gdzie próbowałam spokojnie zapalić.
-Wyluzuj, to tylko dym. Nic Ci się nie stanie. -odpowiedziałam jej obojętnie. Z czego ona robi taką aferę?
-Nie pal tutaj. Chcesz, żeby wywalili Cię po pierwszym dniu? Przez Ciebie mogę mieć problemy. Jak chcesz palić, to pal na skosie. -zaczęła mnie pouczać. Taa, bo na pewno się jej posłucham.
-Co to jest skos? -spytałam tym moim ironicznym tonem. Chyba nie potrafiłam inaczej się odzywać.
-To takie miejsce, jakieś dwieście metrów od budynku nad jeziorkiem. Każdy tam pali. Nie ma żadnego ryzyka. -zaczęła mi wyjaśniać, a ja tylko wzruszyłam ramionami i zaciągnęłam się ostatni raz, po czym zgasiłam papierosa.
-Palisz? -spytałam podejrzliwie. Nie wyglądała na taką. Raczej wydawała mi się dobrze wychowaną i ułożoną dziewczynką z dobrej rodziny.
-Czasami. -odpowiedziała zawstydzona. Czego tu się wstydzić? -Mój chłopak trochę częściej ode mnie pali, a jego przyjaciel nałogowo. -wyjaśniła mi powoli, jakby bała się, że ktoś usłyszy.
-Też tutaj są? -spytałam bardziej od niechcenia. Tak naprawdę nie obchodził mnie jej chłopak i jego przyjaciel. Nikt mnie nie obchodził.
-Tak, są ze mną w jednej klasie. A ty jakie zajęcia rozszerzone wybrałaś? Jeśli mamy razem pokój, to na pewno jesteś w równoległej do mojej klasie. Pewnie będziemy miały razem lekcje. -dopytywała się.
-Umm... -na chwilę się zamyśliłam, próbując przypomnieć sobie co zaznaczałam w papierach. -Muzyka, angielski, matma i geografia. -po chwili jej odpowiedziałam.
-Ja też mam rozszerzony angielski, matmę i geografię, jedynie zamiast muzyki taniec. Harry i nasz bad boy mają te same przedmioty co ty, więc z nimi zawsze będziesz miała zajęcia, a ze mną prawie zawsze. -znowu się rozgadała. Na prawdę mnie to nie obchodziło, kto ma ze mną zajęcia. I tak nie ma szans na przyjaźń z nimi. No chyba, że z tym kolesiem co pali nałogowo. Muszę go poznać i wypytać skąd bierze fajki. Mam przy sobie 3, czy 4 paczki, a to nie starczy mi na cały miesiąc. Taa, raz w miesiącu wracam do Noah na weekend. Super.
-El! -usłyszałam krzyk jakiejś innej dziewczyny. Razem z Eleanor odwróciłyśmy się w stronę skąd dochodził głos. Dziewczyna chyba nie zauważyła, że jestem w tym pokoju. -Nie uwierzysz! Jakaś dziewczyna spławiła Zen'a! -ekscytowała się, jednak jej mina znacznie się zmieniła, gdy mnie zobaczyła.
-Kim jest Zen? -odezwałam się w jej stronę. Miałam wrażenie, że bała się mi odpowiedzieć.
-Umm... to taki chłopak z tej szkoły. -odpowiedziała niepewnie.
-Jak wygląda? -dopytywałam. Byłam niemalże pewna, że mówiła o sytuacji zaistniałej kilkanaście minut temu między mną, a tamtym chłopakiem.
-Wysoki brunet, brązowe oczy i ciemna karnacja. -odpowiedziała, jakby mówiła jakąś regułkę. Wtedy już byłam pewna, że mówi o tym samym chłopaku, który na mnie wpadł. Więc ma na imię Zan? Co za żałosne imię...
-Jego podryw jest naprawdę bardzo tandetny. Oklepane teksty, nic nowego. Mógłby użyć trochę oryginalności. -powiedziałam sarkastycznie. -Jak masz na imię? -spytałam dziewczyny. Była również brunetką, jednak ta miała brązowe oczy.
-Danielle. -odpowiedziała niepewnie. Chyba rzeczywiście się mnie bała, ale do takich sytuacji jestem już przyzwyczajona. W innych szkołach też te grzeczne dziewczynki wolały mnie dla własnego dobra unikać. Bo w końcu kto chce mieć do czynienia z osobą, która pali, a zaproszenia na dobrą imprezę nigdy nie odmówi?
-Więc gdzie jest ten skos? -tym razem spytałam się niebieskookiej.
-Jak wyjdziesz z budynku, skręcasz w prawo, idziesz jakieś dwieście metrów i tam jest takie małe jeziorko, to właśnie tam. -wyjaśniła mi dziewczyna. Była o wiele pewniejsza swoich słów, niż jej koleżanka.
-Spoko. -odpowiedziałam jej w ramach podziękowań, czy czegoś takiego.
-Chłopaki tam teraz poszli. -odezwała się Danielle. Posłałam jej przenikliwe spojrzenie i miałam wrażenie, że w tamtym momencie pożałowała swoich słów.
-I co z tego? -spytałam retorycznie. -Przecież nic im nie zrobię. -to chyba dziwnie zabrzmiało, jakbym była niebezpieczna, czy coś.


_______________________
Prawie bym zapomniała go dodać dzisiaj...
no, ale jest :)
Mam do was jedną malutką prośbę. Jeden z moich blogów - More Than Famous został nominowany do bloga miesiąca Maj. Jeśli wam się podoba ten blog, to moglibyście oddać na niego głos? Byłabym bardzo wdzięczna, to wiele dla mnie znaczy! Tutaj macie link do sondy http://sonda.hanzo.pl/sondy,226931,95rY.html  :)

Mam nadzieję, że oprócz mojego głosu, pojawią się również inne :)
Cóż, następny rozdział dopiero za dwa tygodnie :)
Do następnego! <3

4 komentarze:

  1. Fajnie się zapowiada
    czekam na next
    jak najszybciej
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja pierdziele to jest boskie, dodawaj szybko rozdzial nowy bo nie zasne dzis. Podoba mi sie charakterek Charlie, a po za tym twoj styl pisania powala *.*
    Jestem mega ciekawwa co sie wydarzy tam nad tym jeziorkiem i jak zareaguje Zayn, ciekawe czy znowu bedzie prosil ja o numer i ja podrywal haha <3
    Prosze dawaj nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, jejku, jejku.. kocham to! <3 *-*
    Haha, ale mi się chciało śmiać, jak Charlie dała kosza Zayn'owi :D
    Nie mogę się doczekać, aż w końcu się skapną, że się znają xDD
    Pędzę czytać dalej xx
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń