10.09.13 ||Charlie||
-Charlotte! Pośpiesz się! -dobiegł
do mnie irytujący głos Noah mojego... ojczyma? Sama nie wiem kim on
dla mnie teraz jest. Dopóki mama żyła, mogłam nazywać go moim
ojczymem, ale teraz już raczej nie, choć jest on jedyną osobą,
która ma niestety prawo do opieki nade mną. Właściwie to nie
ważne kim dla mnie jest. I tak zawsze mówiłam do niego po imieniu
i zawsze mówić będę. Powolnie zniosłam walizki z piętra i
wpakowałam je do samochodu. Nawet nie raczył mi pomóc... Wsiadłam
na miejsce pasażera i włączyłam radio, które Noah od razu
wyłączył.
-Co jest? -spytałam lekko wkurzona
jego zachowaniem. Właśnie miałam ochotę posłuchać mojej
ulubionej muzyki, a on wyłączył mi radio.
-Dobrze wiesz, że nie lubię muzyki,
jaką ty preferujesz. Głowa mnie od tego boli. -zaczął się nad
sobą użalać, a ja tylko ironicznie prychnęłam pod nosem. Zbyt
bardzo byłam zmęczona wczorajszą imprezą, aby kłócić się z
nim o taką rzecz, jaką jest radio. Wyjęłam z torby słuchawki i
podłączyłam je do mojego telefonu. Włączyłam Green Day'a –
American Idiots i zaczęłam rytmicznie stukać w szybę. Noah to
przeszkadzało, posłał mi wrogie spojrzenie, chcąc mi powiedzieć,
abym przestała jednak zignorowałam to. Średnio mnie obchodziło co
mu przeszkadza, a co nie. W tej chwili miałam potrzebę stukania w
szybę, więc to robiłam. Sama nie wiem kiedy usnęłam. To wszystko
przez zbyt małą ilość snu tej nocy. Obudziło mnie lekkie
potrząśnięcie za ramię. Powolnie podniosłam powieki. Rozejrzałam
się dookoła. Staliśmy na parkingu przed jakimś budynkiem, który
wyglądał jak XIX wieczny zamek, choć wiem i tak, że był budowany
maks 50 lat temu.
-Jesteśmy na miejscu. -głos Noah
przerwał moją ocenę budynku.
-Wspaniale. -odpowiedziałam
ironicznie. Serio nie chciałam tam iść. Tu, czy tam? Co za
różnica? I tak to nic nie zmieni.
-Nie bój się. Pierwsze dni zawsze są
najgorsze. Napewno szybko się zaklimatyzujesz. -Noah zaczął swoją
przemowę.
-Nie boję się. -szybko stwierdziłam.
-Cały ten pomysł ze szkołą z internatem jest naprawdę głupi. Ty
serio myślisz, że to coś da? -spytałam retorycznie, a on tylko
lekko się skrzywił.
-To bardzo dobra szkoła. Jest tu
wysoki poziom i bardzo duża dyscyplina. Idealna szkoła dla Ciebie.
-po kilku sekundach ciszy doczekałam się odpowiedzi na pytanie, na
które nie oczekiwałam odezwu.
-Taa, a skąd ty to możesz wiedzieć?
-zadałam kolejne ironiczne i retoryczne pytanie.
-Ciocia Karen mi mówiła zalety tej
szkoły. Jej syn Liam, twój kuzyn tutaj chodzi. Obiecał, że
oprowadzi Cie po szkole i zapozna ze swoimi znajomymi. -kontynuował
swoje opowieści, które całkowicie mnie nie interesowały. Jasne
ciocia Karen... Ciocia Karen swoją drogą... Zapomniał dodać, że
jego nowa laska, czyli 35-letnia dyrektorka tej szkoły dla snobów
mu ją poleciła.
-Po pierwsze to nie jest mój kuzyn.
Nie jestem ani trochę z nim spokrewniona. Po drugie nawet nie wiem
jak on wygląda. Widziałam go ostatnio trzy lata temu. Na pewno się
zmienił. Zresztą on mnie też raczej nie pozna. Po trzecie nie
wydaje mi się, żebym chciała zapoznać się z jego znajomymi. Na
pewno są tak samo sztywni jak on. Cały swój wolny czas poświęcają
na książki, zamiast na dobrą zabawę. -jak zwykle zaczęłam
wytykać moje uwagi.
-Może czytanie jest dla nich dobrą
zabawą? -zauważył Noah, a ja kolejny raz ironicznie prychnęłam
pod nosem.
-Rzeczywiście dobrą. -zaczęłam
sarkastycznie chichotać. Jak czytanie może być dla kogoś dobrą
zabawą? Dla mnie to największa męka!
-To co, gotowa? -spytał mnie Noah,
przeczesując swoje już gdzieniegdzie siwe włosy. Facet po
czterdziestce, więc co się dziwić?
-Nie i nigdy nie będę.
-odpowiedziałam cicho bardziej sobie niż jemu. Wyszłam z samochodu
i wyciągnęłam z bagażnika dwie walizki na kółkach. Noah nawet
nie zaproponował mi pomocy, ale nie zrobił tego pewnie dlatego, że
wiedział, że i tak bym jej nie przyjęła. Jedyne co zrobił to
otworzył mi drzwi frontowe do tej cholernej szkoły. Na prawdę
wysłanie mnie do tej szkoły wydawało mi się bez sensu, to tylko
wyrzucanie kasy w błoto, ale to nie ja płacę, więc to już nie
mój problem. On naprawdę myśli, że się zmienię? Że stanę się
milsza? Że przestanę imprezować? Że przestanę palić? Jeśli
tak, to się grubo myli. Nie zamierzam się zmieniać, przynajmniej
na lepsze.
-Ty musisz być Charlotte! -już w
samych drzwiach naskoczyła na mnie mniej więcej 35 letnia kobieta.
Jak na jej wiek była całkiem przyzwoicie ubrana, jednak trochę
sztywno. Ale czego ja się mogłam spodziewać? Przecież to szokła
dla snobów!
-Taa... -odparłam niechętnie. Kobieta
szeroko się do mnie uśmiechała. Jej nienaturalny uśmiech
podkreślała purpurowa szminka. Pamiętam, że ten kolor zawsze
używała moja świętej pamięci babcia. Jestem tutaj kilka minut i
już nienawidzę tego miejsca.
-Miło mi Cię poznać Charlotte,
jestem... -zaczęła mówić, jednak jej przerwałam.
-Charlie. Nie używam swojego pełnego
imienia. -poprawiłam kobietę, a ona skinęła tylko głową.
-A więc Charlie. -zaczęła ponownie.
-Nazywam się Amanda Smith, jestem dyrektorką tej szkoły.
-przedstawiła się i zaczęła opowiadać mi historię tego budynku.
To było takie nudne... Oparłam się o blat od portierni i udawałam,
że ją słucham. Tak naprawdę ją ignorowałam.
-Jesteś pewnie zmęczona podróżą.
Twój pokój ma numer 49. Jest na drugim piętrze w części B. -w
końcu skończyła swoją opowieść i powiedziała mi gdzie jest mój
pokój, na co tak długo czekałam. Skinęłam jej głową w ramach
podziękowania i chwyciłam rączki obu walizek, wcześniej mówiąc
do Noah ciche „cześć”. Nie zamierzałam się z nim jakoś
specjalnie żegnać. To nie w moim stylu. Tak samo jak mówienie
takich słów jak „dziękuję”, „przepraszam”, „proszę”.
Po co komu kultura.
-Przepraszam, nie zauważyłem Cię.
-usłyszałam głos jakiegoś chłopaka i poczułam ciężar na
sobie. To on na mnie wpadł, przewrócił mnie i razem wylądowaliśmy
na podłodze. Musiało to dziwnie wyglądać...
-Taa, jasne. -mruknęłam pod nosem.
-Na przyszłość patrz pod nogi, albo nie, lepiej przed siebie,
żebyś nie staranował nikogo po drodze. Najlepiej będzie, jak
kupisz sobie okulary czy coś. -nie mogłam się powstrzymać przed
jakąś ciętą ripostą. Należało mu się! Przez niego boli mnie
teraz noga. I tyłek w sumie też...
-Przepraszam. To naprawdę niechcący.
-zaczął ponownie się tłumaczyć, a ja przeniosłam na niego wzrok.
Kruczo czarne włosy postawione do góry, brązowe oczy i ciemna
karnacja. Przypominał mi JEGO, ale to przecież niemożliwe, żeby
to był ON. -Może w zamian pomogę Ci zanieść walizki do pokoju?
-zaproponował, pokazując szereg śnieżno białych zębów.
-Nie ma takiej potrzeby. -chytrze się
do niego uśmiechnęłam.
-To może wymienimy się numerami? Tak
w razie, gdybyś się zgubiła, czy coś potrzebowała? -zarzucił
kolejną propozycją, a ja tylko popatrzyłam się na niego jak na
idiotę.
-Chcesz mój numer? -spytałam
sarkastycznie, krzywo na niego patrząc. -Jak go będziesz już miał,
to mi powiedz. No to powodzenia. -dodałam ironicznie i złapałam za
rączki walizki, po czym odeszłam od niego. Chciał mój numer.
Niedoczekanie. Byłam już kilka metrów dalej od jego osoby, gdy
usłyszałam głosy kilku innych chłopaków.
-Uuu, stary! To pierwsza laska, która
dała Ci kosza. -odwróciłam się w ich stronę. Stał tam Mulat,
który na mnie wpadł, jakiś blondyn, który wypowiedział to zdanie
i chłopak z burzą loków na głowie. Zmierzyłam ich wszystkich
wzrokiem. Nie wyglądali na kujonów, a snobów tym bardziej. Jeśli
mnie wzrok nie myli to ten Mulat miał kilka tatuaży, zarówno jak
chłopak z lokami. Nie wydawali się zbytnio grzecznymi osobami. Po
wypowiedzi loczka, mogę stwierdzić, że ten Mulat jest
kobieciarzem, skoro żadna mu nie dała kosza. No chyba, że byłam
pierwszą, którą próbował poderwać, ale to raczej nierealne.
Część B, drugie piętro, pokój 49. Z trudem go odnalazłam.
Uświadomiłam sobie, że nie dostałam od niego kluczyka, więc
pewnie nie mieszkam tam sama. Ale czego ja się mogłam spodziewać?
Oby tylko nie była sztywna, choć w sumie to lepiej jakby cały czas
siedziała w książkach. Przynajmniej nie wtrącałaby się do moich
spraw. Weszłam do pokoju i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Dwa
jednoosobowe łóżka, dwa biurka, jedna duża szafa z wieszakami,
jedna nawet spora komoda, przy łóżkach stoliki nocne, lampki, dalej
drzwi, które zapewne prowadzą do łazienki, dwa okna i jedno pewnie
od balkonu. Super. Nawet nie zauważyłam, że na jednym łóżku
siedzi jakaś dziewczyna.
-Cześć, jestem Eleanor. Mamy razem
pokój. -odezwała się dość śmiałym tonem. Dopiero wtedy
przeniosłam swój wzrok na jej osoby. Miała brązowe, lekko kręcone
włosy, niebieskie oczy i oliwkową cerę. Mimo, że siedziała,
mogłam stwierdzić, że jest szczupła. Jak ja bym chciała mieć
taką figurę jak ona!
-Taa... jestem Charlie. -przedstawiłam
się niechętnie i podeszłam z walizkami do swojego łóżka.
-W szafie jest dużo miejsca. Możesz
się rozpakować. -kontynuowała rozmowę ze mną, na co ja nie
miałam ochoty.
-Super. -odpowiedziałam sarkastycznie,
po czym ukucnęłam przy walizce. Nie zamierzałam się rozpakowywać.
Wyciągnęłam z niej jedynie paczkę fajek i wyszłam z nią na
balkon. Z kieszeni od jeansów wyciągnęłam zapalniczkę. Włożyłam
jednego papierosa do ust, po czym go podpaliłam. W końcu
zaciągnęłam się dymem. Tak bardzo mi tego brakowało! Noah
doskonale wiedział, że palę, jednak nie pozwalał mi tego robić w
jego obecności. Teraz go tu nie ma, a ja mogę robić sobie co tylko
mi się podoba.
-Co ty robisz?! -usłyszałam krzyk
Eleanor która gdy tylko poczuła zapach dymu, wbiegła na balkon,
gdzie próbowałam spokojnie zapalić.
-Wyluzuj, to tylko dym. Nic Ci się nie
stanie. -odpowiedziałam jej obojętnie. Z czego ona robi taką
aferę?
-Nie pal tutaj. Chcesz, żeby wywalili
Cię po pierwszym dniu? Przez Ciebie mogę mieć problemy. Jak chcesz
palić, to pal na skosie. -zaczęła mnie pouczać. Taa, bo na pewno
się jej posłucham.
-Co to jest skos? -spytałam tym moim
ironicznym tonem. Chyba nie potrafiłam inaczej się odzywać.
-To takie miejsce, jakieś dwieście
metrów od budynku nad jeziorkiem. Każdy tam pali. Nie ma żadnego
ryzyka. -zaczęła mi wyjaśniać, a ja tylko wzruszyłam ramionami i
zaciągnęłam się ostatni raz, po czym zgasiłam papierosa.
-Palisz? -spytałam podejrzliwie. Nie
wyglądała na taką. Raczej wydawała mi się dobrze wychowaną i
ułożoną dziewczynką z dobrej rodziny.
-Czasami. -odpowiedziała zawstydzona.
Czego tu się wstydzić? -Mój chłopak trochę częściej ode mnie
pali, a jego przyjaciel nałogowo. -wyjaśniła mi powoli, jakby bała
się, że ktoś usłyszy.
-Też tutaj są? -spytałam bardziej od
niechcenia. Tak naprawdę nie obchodził mnie jej chłopak i jego
przyjaciel. Nikt mnie nie obchodził.
-Tak, są ze mną w jednej klasie. A ty
jakie zajęcia rozszerzone wybrałaś? Jeśli mamy razem pokój, to
na pewno jesteś w równoległej do mojej klasie. Pewnie będziemy
miały razem lekcje. -dopytywała się.
-Umm... -na chwilę się zamyśliłam,
próbując przypomnieć sobie co zaznaczałam w papierach. -Muzyka,
angielski, matma i geografia. -po chwili jej odpowiedziałam.
-Ja też mam rozszerzony angielski,
matmę i geografię, jedynie zamiast muzyki taniec. Harry i nasz bad
boy mają te same przedmioty co ty, więc z nimi zawsze będziesz
miała zajęcia, a ze mną prawie zawsze. -znowu się rozgadała. Na
prawdę mnie to nie obchodziło, kto ma ze mną zajęcia. I tak nie
ma szans na przyjaźń z nimi. No chyba, że z tym kolesiem co pali
nałogowo. Muszę go poznać i wypytać skąd bierze fajki. Mam przy
sobie 3, czy 4 paczki, a to nie starczy mi na cały miesiąc. Taa,
raz w miesiącu wracam do Noah na weekend. Super.
-El! -usłyszałam krzyk jakiejś innej
dziewczyny. Razem z Eleanor odwróciłyśmy się w stronę skąd
dochodził głos. Dziewczyna chyba nie zauważyła, że jestem w tym
pokoju. -Nie uwierzysz! Jakaś dziewczyna spławiła Zen'a!
-ekscytowała się, jednak jej mina znacznie się zmieniła, gdy mnie
zobaczyła.
-Kim jest Zen? -odezwałam się w jej
stronę. Miałam wrażenie, że bała się mi odpowiedzieć.
-Umm... to taki chłopak z tej szkoły.
-odpowiedziała niepewnie.
-Jak wygląda? -dopytywałam. Byłam
niemalże pewna, że mówiła o sytuacji zaistniałej kilkanaście
minut temu między mną, a tamtym chłopakiem.
-Wysoki brunet, brązowe oczy i ciemna
karnacja. -odpowiedziała, jakby mówiła jakąś regułkę. Wtedy
już byłam pewna, że mówi o tym samym chłopaku, który na mnie
wpadł. Więc ma na imię Zan? Co za żałosne imię...
-Jego podryw jest naprawdę bardzo
tandetny. Oklepane teksty, nic nowego. Mógłby użyć trochę
oryginalności. -powiedziałam sarkastycznie. -Jak masz na imię?
-spytałam dziewczyny. Była również brunetką, jednak ta miała
brązowe oczy.
-Danielle. -odpowiedziała niepewnie.
Chyba rzeczywiście się mnie bała, ale do takich sytuacji jestem
już przyzwyczajona. W innych szkołach też te grzeczne dziewczynki
wolały mnie dla własnego dobra unikać. Bo w końcu kto chce mieć
do czynienia z osobą, która pali, a zaproszenia na dobrą imprezę
nigdy nie odmówi?
-Więc gdzie jest ten skos? -tym razem
spytałam się niebieskookiej.
-Jak wyjdziesz z budynku, skręcasz w
prawo, idziesz jakieś dwieście metrów i tam jest takie małe
jeziorko, to właśnie tam. -wyjaśniła mi dziewczyna. Była o wiele
pewniejsza swoich słów, niż jej koleżanka.
-Spoko. -odpowiedziałam jej w ramach
podziękowań, czy czegoś takiego.
-Chłopaki tam teraz poszli. -odezwała
się Danielle. Posłałam jej przenikliwe spojrzenie i miałam
wrażenie, że w tamtym momencie pożałowała swoich słów.
-I co z tego? -spytałam retorycznie.
-Przecież nic im nie zrobię. -to chyba dziwnie zabrzmiało, jakbym
była niebezpieczna, czy coś.
_______________________
Prawie bym zapomniała go dodać dzisiaj...
no, ale jest :)
Mam do was jedną malutką prośbę. Jeden z moich blogów - More Than Famous został nominowany do bloga miesiąca Maj. Jeśli wam się podoba ten blog, to moglibyście oddać na niego głos? Byłabym bardzo wdzięczna, to wiele dla mnie znaczy! Tutaj macie link do sondy http://sonda.hanzo.pl/sondy,226931,95rY.html :)
Cóż, następny rozdział dopiero za dwa tygodnie :)
Do następnego! <3
Fajnie się zapowiada
OdpowiedzUsuńczekam na next
jak najszybciej
<3 <3 <3
Super! Czekam xD
OdpowiedzUsuńO ja pierdziele to jest boskie, dodawaj szybko rozdzial nowy bo nie zasne dzis. Podoba mi sie charakterek Charlie, a po za tym twoj styl pisania powala *.*
OdpowiedzUsuńJestem mega ciekawwa co sie wydarzy tam nad tym jeziorkiem i jak zareaguje Zayn, ciekawe czy znowu bedzie prosil ja o numer i ja podrywal haha <3
Prosze dawaj nn :*
Jejku, jejku, jejku.. kocham to! <3 *-*
OdpowiedzUsuńHaha, ale mi się chciało śmiać, jak Charlie dała kosza Zayn'owi :D
Nie mogę się doczekać, aż w końcu się skapną, że się znają xDD
Pędzę czytać dalej xx
@Kwiatkowska04