Nie miałam żadnych szans na ucieczkę.
Zayn trzymał mnie za nadgarstki i zmuszał, abym na niego patrzyła.
Nawet nie mogłam się odwrócić. Malik był zbyt silny, aby udało
mi się wyrwać, a próbowałam, lecz bez skutku.
-Czemu nic nie powiedziałaś?
-spodziewałam się tego pytania. Mimo to, inaczej sobie to wszystko
wyobrażałam. Wcześniej myślałam, że po prostu mu to powiem i
wszystko będzie dobrze, jednak teraz jest inaczej. Nie wiem czy
chcę, aby było dobrze. Mam do niego żal.
-A co miałam Ci powiedzieć? To jest
żałosne, puść mnie. -próbowałam się wyrwać, lecz Zayn tylko
ścisnął mocniej moje nadgarstki. -To boli Zayn. -zacisnęłam
mocno usta, aby nie czuć tego bólu. Wystarczyło, że trochę
mocniej mnie złapał, a już bardzo bolało. W końcu nie raz moje
nadgarstki były zranione.
-Przepraszam. -szepnął, po czym puścił
moje nadgarstki. Nie czekałam aż coś powie, zapyta, czy cokolwiek
innego zrobi. Od razu odwróciłam się od niego i zaczęłam
dosłownie przed nim uciekać. Słyszałam, jak krzyczał moje imię,
jednak się nie zatrzymałam. Nie wiem co sobie myślałam wtedy.
Przecież teraz prędzej czy później będę musiała z nim pogadać.
Kiedy znalazłam się w swoim pokoju, od razu zamknęłam się w
łazience. Chwilę potem usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju.
-Charlie? Jesteś tu? Widziałem, że
wchodziłaś do tego pokoju? -to był Zayn. Nie mógł odpuścić.
Złapał za klamkę od łazienki, jednak drzwi się nie otworzyły,
ponieważ były zamknięte. -Charlie wiem, że tam jesteś. Wyjdź.
-nakazał. Nie mogłam wyjść. Bałam się. Co miałabym mu
powiedzieć? Nie wiem czy chciałam to naprawić. Nie wiem czy on
chciał to naprawić. To on w większej części przyczynił się do
rozpadu naszej przyjaźni.
-Odejdź Zayn. -do moich oczy zaczęły
napływać łzy. Czułam się tak samo jak wtedy, kiedy nie
przyszedł. Przez kilka godzin siedziałam w pokoju i tępo
wpatrywałam się w jego okno, czekając aż przyjdzie. Nie
przyszedł. Całą drogę z Bradford do Londynu płakałam. Czułam
się wtedy zraniona. Zresztą nadal czuję się zraniona. On mnie
zranił. Nie wiem jak długo siedziałam w łazience. Kilka godzin na
pewno. Nie miałam pojęcia czy Zayn nadal był w pokoju, czy też
już poszedł. Nie mogłam tam siedzieć wieczność. Przemyłam
twarz, na której był rozmazany od łez tusz. Miałam zaczerwienione
oczy i sine powieki. Głupi mógłby stwierdzić, że płakałam.
Niepewnie otworzyłam drzwi. Jeśli on tam nadal jest, nie mam
ucieczki. Muszę stawić czoło problemom, a w tym momencie to Zayn
był moim problemem. I wciąż był w moim pokoju. Tylko on. Bez
Eleanor. Bez Louis'a. Bez Liam'a. Bez Danielle. Bez Niall'a. Bez
Harr'ego. Tylko on.
-Nie wierzę w to, że nie chcesz ze
mną porozmawiać. Chcesz, ale się boisz. -Zayn odezwał się, gdy
tylko wyszłam z łazienki. Miał rację. To nie tak, że nie
chciałam. Ja po prostu się bałam.
-Chciało Ci się tyle czekać?
-spytałam zmęczona tą całą sytuacją. Nie mogę całe życie
przed nim uciekać.
-Jak widzisz chciało. Więc
porozmawiasz ze mną? -spytał ze słyszalną nadzieją w głosie.
-Chyba nie mam innego wyjścia.
-odpowiedziałam zrezygnowana.
-Wiedziałaś, prawda? Od samego
początku musiałaś wiedzieć. Czemu nic nie powiedziałaś? Czemu
udawałaś, że mnie nie znasz? -mogłam spodziewać się tych pytań.
-Co miałam Ci powiedzieć? Co z tego,
że kiedyś się znaliśmy? To było kiedyś. Teraz już się nie
przyjaźnimy i sądzę, że nie ma co tego rozpamiętywać. Każde z
nas żyje swoim życiem. Takiej odpowiedzi chciałeś? Jeśli tak, to
możesz już wyjść. -założyłam swoją najlepszą maskę.
Udawałam, że ani trochę mnie on nie obchodzi. Było zupełnie
inaczej, ale wtedy stwierdziłby, że jestem słaba, a tego nie
chciałam.
-Mogłaś powiedzieć cokolwiek
Charlie. To, że ja nic dla Ciebie nie znaczę, nie oznacza, że ty
dla mnie też jesteś nikim. -on również potrafił kłamać. Jestem
dla niego ważna... Może i bym w to uwierzyła, ale wiem dobrze jak
jest naprawdę.
-Jasne. Jestem dla Ciebie bardzo ważna.
Takie bajki możesz wmawiać przedszkolakom. -odpowiedziałam mu
sarkastycznie.
-Czemu w to nie wierzysz? -spytał
zdziwiony i smutny.
-Dałeś mi wystarczająco dużo
powodów, żeby nie wierzyć Ci. Długo czekałam na Ciebie.
Spędziłam cały dzień, siedząc na parapecie i wpatrując się w
okno jak idiotka, a ty nie przyszedłeś. Nie raczyłeś powiedzieć
nawet głupiego „cześć” na pożegnanie. -moja złość wzięła
górę. Nie potrafiłam nad tym panować.
-Charlie, ja nawet nie wiedziałem, że
wyjeżdżasz. Jak miałem się z tobą pożegnać? Myślisz, że mnie
to nie zabolało? Wyjechałaś bez słowa. Zostawiłaś mnie, nic nie
mówiąc o tym. -odpowiedział spokojnie. Był lekko zdziwiony, ale
nie mniej niż ja. Przecież wiedział.
-Nie kłam Zayn. Dobrze wiedziałeś,
że wyjeżdżam. -nerwowo przygryzłam policzek od środka. Miałam
ochotę walnąć go za to, że kłamał mi w żywe oczy. Jak po tym
wszystkim śmie mi wmawiać, że nie wiedział?
-Skąd miałem wiedzieć? Przecież mi
nie powiedziałaś o niczym. Przyszedłem tego dnia do Ciebie
wieczorem, a Ciebie nie było. Nie było nikogo. Tylko tabliczka z
napisem „na sprzedaż” wbita w ogródku. -spuścił wzrok w dół
i zaczął nerwowo bawić się swoimi dłońmi.
-Wiedziałeś. Noah zaniósł Ci mój
list. Powiedział, że wziąłeś go od niego. Musiałeś wiedzieć.
-bolało mnie, że po tym wszystkim jeszcze kłamał.
-Jaki list? -spytał zdziwiony.
-Ten, w którym napisałam, że
przeprowadzam się do Londynu i chciałam, żebyś przyszedł do
mnie, aby się pożegnać. -wyjaśniłam, zachowując spokój.
-Nie dostałem żadnego listu Charlie.
Dobrze wiesz, że nie wystawiłbym Cię. Przyszedłbym się z tobą
pożegnać. -brzmiał bardzo wiarygodnie. Czemu miałabym mu nie
wierzyć? Choć z drugiej strony czemu miałabym mu wierzyć?
-Charlie, spójrz na mnie. -powiedział delikatnym głosem, łapiąc
mnie za podbródek i zmuszając, abym spojrzała na niego. -Wierzysz
mi? -spytał, wpatrując się prosto w moje niebieskie oczy. Było to
lekko krępujące.
-Ja... -zawahałam się. -Nie wiem.
Czekałam na Ciebie, a ty nie przychodziłeś. Zabolało mnie to, że
nie przyszedłeś wtedy. Miałeś być przy mnie zawsze, a nie było
wtedy kiedy najbardziej Cię potrzebowałam. -moje emocje wzięły
górę. Nie mogłam powstrzymać łez napływających do oczu.
-Lottie, proszę zaufaj mi. -Zayn
zamknął mnie w wyjątkowo ciepłym uścisku. -Nie chcę widzieć
jak płaczesz. Gdybym wiedział, przyszedłbym do Ciebie. Nie
pozwoliłbym Ci odejść bez pożegnania. Chciałbym cofnąć czas i
przyjść wtedy do Ciebie. Chciałbym być przy tobie, wtedy kiedy
mnie potrzebowałaś. -szeptał. Jego słowa mnie uspokajały.
Powinnam mu zaufać.
-Nie zostawisz mnie teraz? -odsunęłam
się od niego na kilkanaście centymetrów, aby móc na niego
spojrzeć.
-Nie Lottie. Obiecuję, że Cię nie
zostawię. Na zawsze? -wyciągnął w moją strony mały palec, który
„zahaczyłam” moim małym palcem.
-Na zawsze. -odpowiedziałam. Obietnice
składane na mały palec, są obietnicami, których nie można
złamać. Niby taka mała, głupia, dziecinna rzecz, ale jak ważna.
-Tęskniłem za tobą. Szukałem Cię.
Miałem nadzieję, że wyprowadziłaś się na drugi koniec miasta.
Codziennie jeździłem rowerem po całym mieście, rozglądając się
za tobą. Bradford bez Ciebie stało się zupełnie inne dla mnie.
Byłem zmuszony znaleźć kolegów, bo zostałem sam. -zawsze
trzymaliśmy się razem. Nie było nikogo innego z nami. Odkąd
rodzina Zayn'a wprowadziła się do Bradford, chłopak przyjaźnił
się tylko ze mną. Byliśmy nie rozłączni. Wszędzie chodziliśmy
razem, spędzaliśmy każdą wolną chwilę. Nie potrzebowaliśmy
nikogo innego. Zayn mi w zupełności wystarczył i ja mu chyba też.
-Też tęskniłam Zayn. -szepnęłam i
wtuliłam się w klatkę piersiową Mulata. Mogłam tak stać
wieczność, gdyby nie ktoś, kto wszedł do pokoju.
-Ja zwariowałem czy co? Charlie serio
przytula się do Zayn'a? -osobą, która weszła do pokoju, okazał
się być Niall.
-Spieprzaj Horan. -Malik zwrócił się
nie miło do swojego kolegi i przyciągnął mnie do siebie, kiedy
próbowałam się odsunąć od niego.
-Byłeś dla niego nie miły.
-zwróciłam mu uwagę, kiedy ponownie zostaliśmy sami.
-I mówisz to ty, która co chwila jest
nie miła dla każdego. -zaśmiał się z tego. Tak Malik, bardzo
śmieszne...
-No właśnie. Wystarczy jedna nie miła
osoba. -obróciłam jego uwagę w żart.
-Wolałbym, gdybym to ja z naszej
dwójki mógł być tym złym. -ponownie się zaśmiał, odsuwając
się ode mnie.
_______________________
Wiem, że miałam dodać go wczoraj, ale tego nie zrobiłam i bardzo was przepraszam. Mimo, że wczoraj miałam urodziny, to mój dzień wcale nie był przyjemny i cóż... było miło dopóki nie wróciłam na weekend z internatu do domu, a potem psychicznie i fizycznie nie byłam w stanie, aby wstać z łózka, otrzeć łzy i usiąść do komputera. I tak dzisiaj cały dzień zbierałam się, żeby dodać ten rozdział no i w końcu jest, ale jestem wykończona, mimo, że nic takiego dziś nie zrobiłam. Po prostu życie męczy...
No to tyle ode mnie. Niechętnie muszę na sam koniec napisać, że ZAWIESZAM bloga. Jest mi smutno z tego powodu, ale może znajdę czas, żeby pisać na kartkach, a potem jak już będę miała komputer będę przepisywać. :)
~Emily
Na początek... Wszystkiego najlepszego!!! <3 Przykro mi, że wczorajszy dzień był niemiły :/ Dziękuję za ten rozdział *-* Jest cudny :3 Dlaczego Noah to zrobił? ;o Świnia z niego :c Szkoda, że zawieszasz... Potrafisz stwierdzić kiedy coś dodasz?:) Do następnego :* Będę czekać ;)
OdpowiedzUsuńBędę tęsknić :(
OdpowiedzUsuńJa juz tesknie :( wroc szybko <3
OdpowiedzUsuńSuper blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) Do następnego :p
OdpowiedzUsuńM.
Sto lat sto lat niech żyje żyje nam .....:-) rozdział genialny , szkoda że zawieszasz no ale masz powody . życze dużo weny i do następnego :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny:-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zawieszasz:-(
Bede tęsknić :(
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Super się je czyta i przyznam że już nie mogę się doczekać nexta. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.. Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wrócisz szybko, będziemy tęsknić! x
Pozdrawiam i do następnego <3
@crazymofo_yep
BOŻE . AWWW *-*
OdpowiedzUsuńWróć do nas błagam! :'(:'(<3<3
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana na moim blogu do Libster Award. ;3 Więcej informacji na tej stronce ---> http://story-of-my-life-patrycja.blogspot.com/p/libster-award.html
Pozdrawiam. ♥
Ksiezniczko, kiedy wrócisz do nas ? ;) :') 😭☹💗
OdpowiedzUsuń